niedziela, 13 sierpnia 2017

Batman: Assault on Arkham

Suicide Squad niespecjalnie się sprzedało jako film. Przyznaję, podobało mi się jako niewymagająca rozrywka, ale rozumiem, że nie każdemu podejdzie nawet w tym wariancie. Co wtedy? Czy jest jakaś alternatywa dla kogoś zainteresowanego Task Force X, kto nie ogląda Arrow, w komiksy się nie zagłębia, a filmowy SS go znudził? Na szczęście jest. Co prawda akcja ma miejsce w Arkhamverse dwa lata przed wydarzeniami z Batman: Arkham Asylum, ale jest to na tyle zamknięta opowieść, że da się ją obejrzeć bez znajomości którejkolwiek z gier.

Amanda Waller wysyła Suicide Squad, by włamali się do Arkham Asylum i wykradli laskę Riddlera, w której ukryty jest pendrive z ważnymi informacjami. Naturalnie, jak to w przypadku pani Waller bywa, nic nie jest takie, jakim się wydaje na pierwszy rzut oka, a już zwłaszcza cel misji. Udział w niej wezmą Deadshot, Harley Quinn, Captain Boomerang, Killer Frost, King Shark, Black Spider i KGBeast. Zanim dotrą na miejsce, po drodze muszą zahaczyć o Gotham, gdzie wyekwipuje ich Pingwin. Żeby było ciekawiej, w tym samym czasie Batman szuka bomby podłożonej gdzieś przez Jokera.

Wiecie, co jest najzabawniejsze? Zarówno Assault on Arkham, jak i Suicide Squad mają tę samą kategorię wiekową, PG-13. Dowcip polega na tym, że Assault dostał ją chyba przez pomyłkę. Krew bryzga zawsze, kiedy trzeba, dowcipy miewają sprośny podtekst, a zalążek sceny erotycznej zjada całą goliznę z SS na śniadanie. Postacie zachowują się sensowniej, a zadanie i okoliczności są w sam raz na ich możliwości. Nie wiem, na ile zamierzenie, ale w tej wersji Harley wyszła jeszcze lepiej niż w Batman: Arkham Asylum. Dzięki pewnym drobiazgom w jej zachowaniu rewelacyjnie oddano wahanie się w kwestii związku z Jokerem, a to tylko jeden przykład.

Projekty postaci oraz miejsc nawiązują do gier z serii Arkham. Powraca także część aktorów z tejże, np. Kevin Conroy jako Batman, Troy Baker jako Joker. Poza tym obsada pełna jest weteranów uniwersum, jak choćby John DiMaggio, czy Neal McDonough. Całość okraszono świetną muzyką i takąż animacją.

Gdybym miał się czegoś czepić (i naprawdę podkreślam, że chodzi o czepialstwo), to umiejscowienie tytułu w Arkhamverse. W trakcie seansu brakowało mi drobiazgów z Blackgate, a zachowania niektórych postaci były nie do końca zgrane z tym, co dopiero miało nastąpić. Jednak na większe zwątpienie nie było czasu. Akcja zapiernicza jak durna, na ekranie cały czas coś się dzieje. Animowana demolka w wykonaniu Suicide Squad wygrywa z wersją kinową, a jeśli nie obchodzą was powiązania z grami, to tym bardziej powinniście obejrzeć Assault on Arkham. Moja ocena: 5-.

2 komentarze:

  1. O, akurat wczoraj to oglądałam! Mąż bardzo chciał zobaczyć Harley, ja jej zazwyczaj nie cierpię, ale w tym filmie nawet się udała.
    Już nic nie rozumiem z tymi kategoriami wiekowymi, przecież Assault on Arkham ma seksy i nawet brzydkie słowa! Gore może być, gore amerykanom nie przeszkadza - zawsze mnie bawi, gdy w komiksach pokazują szczegółowo wybuchające głowy czy kanibalizm, ale bluzgi trzeba wygwiazdkować, no bo jak to tak. Ale że prawie gołe baby trzynastolatkom chcą dać oglądać? Nie łapię, chociaż się cieszę, bo ta Killer Frost była fantastyczna.
    Trochę mi przeszkadzała głupota niektórych postaci (jak ta walka o helikopter czy jedna dźwignia do otwarcia wszystkich cel i napompowania Bane'a venomem, bo czemu nie), ale oglądało się przyjemnie. I zgadzam się, o grach wiem bardzo mało i nie wydaje mi się, żebym dużo straciła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz :)

      Też nie rozumiem tej sytuacji z kategorią wiekową. Tutaj to wręcz zakrawa na hipokryzję. W Suicide Squad łagodzono na potęgę, byle tylko załapał się na kategorię, a w Assault ktoś ją nadał chyba na zasadzie: "Animowane, pewnie się trochę tłuką, dajcie trzynastkę!"

      Usuń