niedziela, 15 października 2017

Alone in the Dark 2 (1993)

Trzy miesiące po wydarzeniach z pierwszej gry Edward Carnby oraz jego partner Ted Stryker prowadzą śledztwo w sprawie zaginięcia dziewczynki Grace Saunders. Trop prowadzi do owianej złą sławą posiadłości gangsterskiej Hell’s Kitchen. Ted jako pierwszy podejmuje próbę odbicia dziecka, ale słuch o nim ginie. Edward przybywa niedługo potem. Od tej pory gra jest nasza.

Alone 2 był jedyną grą z oryginalnej trylogii, której nie ukończyłem aż do teraz. Powód był prozaiczny: nie miałem dostępu do gry w momencie, gdy chciałem zagrać, a później nie byłem zainteresowany. Jednak skoro mamy jesień, AitD to jeden z moich ulubionych horrorów, a w internecie można kupić całą paczkę z częściami 1-3, wypadałoby nadrobić zaległości.

Pierwsze, co się rzuca w oczy, to kompletna zmiana klimatu. Z horroru zostało naprawdę niewiele. Chyba tylko sam fakt, że w grze znajdują się elementy nadnaturalne. Nie ma już nawiązań do mitologii Cthulhu, zamiast tego dostajemy voodoo, żyjących nienaturalnie długo piratów i pracujących dla nich gangsterów w okresie prohibicji. Oprócz tego paleta kolorów jest jaśniejsza, a pomimo tego, iż miejscem akcji jest kolejna posiadłość oraz jej przyległości, atmosfera zaszczucia zniknęła niemal całkowicie.

Jednym z winowajców jest zmieniony środek ciężkości. W grze jest nadal sporo eksploracji i nieco zagadek, ale wszystko to ginie w natłoku walk, których jest tak ze 3 razy więcej, niż w jedynce. Niestety, niewiele z nich da się ominąć lub załatwić alternatywnie. Drugim winnym jest Grace Saunders. Małej dziewczynce nic nie może się stać, prawda? W związku z tym jej sekwencje to jedna wielka zabawa w chowanego z gangsterami i piratami. Jeśli zostanie złapana, koniec gry. Żeby było zabawniej, jej los jest tak samo nieciekawy, jak Carnby’ego, ale to on zawsze będzie dyndać w scence pokazującej klęskę.

Największym wrogiem gracza nie są jednak tłumy gangsterów, czy piratów, do których zbyt często trzeba pruć z karabinu Thompson, tylko sterowanie. Nie uległo ono żadnej poprawie. Jest tak samo nieprecyzyjne, jak poprzednio, ale przez wzgląd na zwiększoną ilość akcji (nie tylko walk, lecz również sekwencji zręcznościowych, jak np. ucieczka przed lecącym trójzębem) daje dwa razy bardziej w kość. Dorzućmy do tego nieciekawe kąty kamery oraz fakt, że gdy czasami wpadniemy pod jeden strzał/cios wroga, nie uda nam się już uciec przed kolejnymi i jedynym wyjściem będzie załadowanie ostatniego stanu gry. Chyba tego najbardziej nie mogę wybaczyć grze. W jedynce przeważnie jak wtopiłem, to miałem świadomość, że to najpewniej mój błąd. Dwójka karze nas przez swoją toporność, zwłaszcza, jeśli jesteście przyzwyczajeni do błyskawicznie reagujących współczesnych gier.

Grafika jest na tym samym poziomie, co poprzednio, choć zasób animacji zauważalnie zwiększono (co można sobie potestować poprzez głupawe czynności Grace). Muzyka jakościowo również dorównuje jedynce, ale nie jest nawet w połowie tak upiorna, jak u poprzednika.

Z ciekawostek należy wymienić to, że podobnie jak AitD, Alone 2 był wydany w kilku wersjach. W przypadku PC mowa o dyskietkowej i CD-Rom, zawierającej czytane książki (i ponownie, zaangażowanie jakby słabsze, niż u protoplasty) oraz ścieżkę audio. Do tego zanim wydano drugą część, wypuszczono swego rodzaju krótkie demo: Jack in the Dark. Jego bohaterką jest również Grace Saunders, która podczas Halloween zostaje uwięziona w sklepie z zabawkami i musi się z niego wydostać. Obecnie to demo jest dołączane do pierwszej lub drugiej części, w zależności od wydania.

Może Alone in the Dark 2 był swego czasu jakimś przełomem. Może zebrał pozytywne oceny. Ba, jestem w stanie uwierzyć w to ostatnie, pod warunkiem, że chodzi o grę akcji z elementami przygodowym, a nie sequel dobrego horroru. Bo w tym wariancie jest to strasznie średnia gra, która straciła wiele cech pierwszej odsłony, zachowując niemal wszystkie wady. Moja ocena: 3.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz