Historie o człowieku-nietoperzu wyróżniają się jednym z najmroczniejszych klimatów wśród komiksów o super bohaterach. Mimo to producenci filmowi nie ustają w staraniach, by przełożyć je na kategorię PG-13 lub niższą przez wzgląd na największą potencjalną klientelę. Najlepszym przykładem jest rezygnacja z atmosfery, jaką miał Batman Returns na rzecz tej z Batman Forever.
Opisywana przeze mnie wersja animowana ma z kolei klimat... iście burtonowski. Zacznijmy od oprawy. Seriale animowane kojarzone są przede wszystkim z kreskówkami dla dzieci, pełnymi kolorów, humoru, niezobowiązujących wątków, czasem z jakimś morałem na koniec. Tymczasem Batman: TAS jest wypełniony ciemnymi barwami (niezależnie od tego, czy akcja ma miejsce w dzień, czy w nocy), stylizacja przypomina filmy noir (począwszy od ubiorów, przez samochody, na broni kończąc), do tego dochodzi muzyka wzorowana na utworach Danny’ego Elfmana (który jest też odpowiedzialny za wejściówkę do serialu). Aktorzy również dają z siebie wszystko. Każda postać jest charakterystycznie zagrana, a jeśli komuś Mark Hamill całe życie kojarzył się tylko z postacią Luke’a Skywalkera, to powinien posłuchać jego możliwości jako Jokera.
Po pierwszych trzech sezonach The Animated Series Batman powrócił w serii: The New Batman Adventures. Od wersji podstawowej różniła się ona przede wszystkim designem, animacją postaci oraz naciskiem na historie poszczególnych bohaterów (tu wiele odcinków jest poświęconych przyjaciołom Bruce’a – Batgirl, Robinowi i Nightwingowi). O dziwo klimat w ogóle się przez to nie zmienił (częściowo przyczyniła się do tego niezmieniona obsada). W momencie wydania DVD TNBA zostało wrzucone po prostu jako czwarty sezon TAS, stąd też 1 zbiorczy tytuł wpisu.
W takich produkcjach twórcy starają się jak najbardziej zmniejszyć liczbę drastycznych elementów (znowu na rzecz obniżenia kategorii wiekowej). Tymczasem w Batmanie może i ktoś coś chciał wycinać, ale przemocy i tak jest więcej, niż w filmach Schumachera. Strzelaniny są na porządku dziennym, a gdy trzeba – leje się krew. Jak jeszcze doliczymy popierdzielonych wrogów, ciekawe i dojrzałe wątki oraz poważne traktowanie widza – otrzymamy naprawdę rewelacyjny serial animowany. Prawdopodobnie należałoby skierować go do nieco starszych, niż grupa docelowa, nastolatków oraz dorosłych, ale nie zmienia to faktu, że jest to widowisko na 5.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz