poniedziałek, 18 kwietnia 2011

Mass Effect 2 DLC

DLC to temat drażliwy, zwłaszcza dla PCtowców, których się w tej kwestii najczęściej olewa. Kiedyś wypuszczano tylko duże dodatki. Pomimo iż ich ceny nie były niskie (bardzo często wręcz bliskie cenom wersji podstawowych), większość z nich oferowała naprawdę solidną porcję rozrywki. Potem pojawił się pomysł mniejszych dodatków za niższą cenę (tłumaczono to tym, że to graczom i ich portfelom idzie się na rękę). Niestety bardzo szybko przerodziło się to w sprzedawanie byle czego jako DLC, a szczytem wszystkiego była zawartość wycięta z podstawki tylko po to, by móc ją opchnąć później (albo i w dniu premiery). Należy też wspomnieć o problemach z dostępnością niektórych dodatków w poszczególnych krajach lub platformach.

Jeśli idzie o pomijane platformy do grania, to prym wiedzie tutaj PC. Ot, choćby niesławne zakończenie Prince of Persia 2008. Jeśli idzie o pomijane kraje, to daleko nie trzeba szukać – jesteśmy jednym z nich. EA Polska nie dość, że wmusiło w nas polską wersję Mass Effect 2, to jeszcze nie zapewniło kompatybilności z dwoma z dostępnych DLC. Konsolowcy posiadający taką wersję przygód Sheparda mają przesrane, bo zwyczajnie nic nie mogą zrobić, by ten problem przeskoczyć. PCtowcy z kolei muszą uciekać się do kilku sztuczek, by móc w pełni cieszyć się dodatkami. Owszem, koniec końców można w nie pograć, ale sam fakt, że trzeba się tak gimnastykować przy nowej grze, jest co najmniej niesmaczny (mniej grzeczna wersja: zwykłe skurwysyństwo wobec klienta, który wyłożył pieniądze na podstawową grę).

Poniżej znajduje się opis wrażeń kilku DLC do Mass Effect 2. Skupiam się przede wszystkim na tych, które dodają coś do przebiegu samej rozgrywki, a nie tylko modyfikują istniejące elementy (jak broń, pancerze, czy stroje).

Cerberus Network

Sieć wewnątrz gry, do której dostęp otrzymujemy wraz z zakupem nowego egzemplarza. Każdy, kto kupił używaną wersję, dostęp do sieci Cerberusa musi dokupić osobno. Bez dostępu do tej sieci nie można też odpalać kolejnych DLC. W pakiecie znajdują się 2 DLC dorzucające nową broń i elementy pancerza oraz kilka pozwalających na zwiedzenie nowych lokacji. Przydatne tylko, jeśli ktoś planuje zakup późniejszych DLC.

Zaeed – The Price of Revenge

Jedno z DLC oferowanych razem z Cerberus Network.

Zaeed Massani jest najemnikiem, którego dossier trafia w nasze ręce w pierwszym etapie rekrutacji załogi. Można go znaleźć na Omedze. Zaeed oferuje siłę ognia porównywalną z klasą soldier. Jego charakter oraz komentarze najlepiej pasują do osób grających renegatami. Jego misja lojalnościowa nie jest zbyt długa, ani jakoś specjalnie skomplikowana, ale zawiera charakterystyczne dla serii wybory moralne.

Postać jest całkiem przydatna, a misja fajna, ale jako osobne DLC to jednak trochę za mało. Posiadacze nowych gier i tak go dostaną, więc im to nie robi różnicy. Z kolei kupujący używany egzemplarz powinni uwzględnić Zaeeda jako składową większego pakietu.

Firewalker Pack

Kolejny DLC będący częścią Cerberus Network. Zawiera kilka misji z wykorzystaniem M-44 Hammerheada – poduszkowca-czołgu. Pojazd jest również wykorzystywany w późniejszym DLC – Overlord. Misje same w sobie są przyjemne, dynamiczne i stanowią miły przerywnik od ganiania na piechotę. W ich trakcie będziemy musieli odzyskać dane dla naukowców, dotrzemy do protheańskich ruin, postrzelamy do Gethów itp. Wręcz szkoda, że Hammerhead nie był dostępny w pierwszej części. Jego prowadzenie sprawiało mi znacznie więcej radochy niż upierdliwego Mako.

Moim największym problemem z tym dodatkiem jest to, że jest on najbardziej oczywistą, wyciętą częścią z podstawki. W momencie gdy odpalamy grę bez jakichkolwiek rozszerzeń, można zobaczyć już w opcjach sterowania obsługę pojazdu. Tylko że jego samego nie ma, trzeba doinstalować/dokupić!

Normandy Crash Site

Jak? Dlaczego? No szkoda gadać... Ok, rozumiem – z ciekawości chciałoby się to miejsce zobaczyć,  ale żeby je dawać jako DLC? Traktować tylko jako ciekawostkę, a nie argument do zakupu dostępu do Sieci.




Kasumi – Stolen Memory

Pierwsze rozszerzenie wydane już po Cerberus Network. Dossier Kasumi Goto otrzymujemy w tym samym momencie, co Zaeeda. Złodziejkę możemy zwerbować w Cytadeli. Jej misja również nie grzeszy długością, choć daje odrobinę swobody działania, a klimatem przypomina trochę przygody Bonda.

Kasumi świetnie sprawdza się w starciach przeciwko najemnikom, w wąskich korytarzach i biurowcach. Ma możliwość teleportowania się za linie wroga i zadania morderczego ciosu w plecy.

Dodatek sam w sobie jest krótki i choć dziewczyna jest sympatyczna, a misja całkiem dobra, to decyzja o tym, czy zakupić jej przygody, czy nie, w dużym stopniu zależy od stylu gry/widzimisię.

Overlord

Jeżeli już macie dostęp do Sieci Cerberusa, to Overlord jest pierwszym DLC spoza jej pakietu, którego zakup polecam. Historia jest w miarę prosta – w jednej placówek Cerberusa eksperymentalna V.I. wyrywa się spod kontroli, a łączność zostaje zerwana. Shepard otrzymuje zlecenie zbadania sprawy.

Overlord to wręcz mini-pakiet misji. Tak jak poprzednie rozszerzenia (oprócz Firewalkera) bazowały w dużej mierze na schemacie 1 DLC = 1 misja, tak tutaj całe zadanie składa się z kilku misji. Każda napakowana akcją, fajnymi (tak pod względem wizualnym jaki i designu) miejscami oraz bardzo dobrą końcówką z wyborem moralnym. Takie DLC są zawsze mile widziane.

Lair of the Shadow Broker

Jeżeli ktoś grał w ME2, to zapewne pamięta zawziętość Liary w tropieniu Shadow Brokera. Niniejsze DLC umożliwia nam dokończenie śledztwa.

Kryjówka jest drugim naprawdę dobrze zrobionym i rozbudowanym DLC. Podobnie jak poprzednie zawiera kilka pomniejszych misji naładowanych akcją po brzegi. Wyborów moralnych mamy nieco więcej. Otrzymujemy możliwość dokończenia wątku miłosnego z Liarą, a na koniec rozszerzenia także dostęp do kilku ciekawych zasobów i opcji. Dodatkowym umilaczem jest fakt, że niektóre dialogi zmieniają się, zależnie od tego, czy rozgrywamy je w trakcie głównego wątku, czy po jego zakończeniu.

Największa wada tego wspaniałego zestawu? Z naszego (Polaków) punktu widzenia – dostępność. Porażka wydawnicza, zniechęcająca jeszcze bardziej do polskich wydań. Lair jest pierwszym z dwóch  DLC niekompatybilnych z polską wersją. Jak już napisałem wyżej, na PC można to ominąć, albo na przyszłość pamiętać, żeby dopłacić trochę grosza i kupić angielską wersję. Szkoda, bo gdyby nie ten mankament Lair of the Shadow Broker polecałbym jako obowiązkowy, a tak – do przemyślenia.

Arrival

Druga wtopa na koncie polskiego wydawcy. Znowu bez gimnastykowania się ze zmianą wersji nie pogramy. Ale czy tym razem warto? No właśnie... Bodaj najbardziej wyczekiwane DLC, pomost fabularny między ME2 i nadchodzącym ME3, oczekiwania spore, a efekt końcowy kiepski.

Shepard otrzymuje od admirała Hacketta wiadomość, że niejaka dr Amanda Kenson dokonała pewnego odkrycia w związku z nadchodzącą inwazją. Problem polega na tym, że owe odkrycie miało miejsce w przestrzeni Batarian, a ci za ludźmi nie przepadają. Naszym zadaniem jest uwolnienie pani doktor i sprawdzenie, o co chodzi w tym całym zamieszaniu.

Pomysł wyjściowy naprawdę wzbudza ciekawość. Ba, część z uwolnieniem Amandy też jest niczego sobie. Gorzej jest później – robi się zwykła napierdalanka z 1 sensownym dialogiem. Sprawia to wrażenie napisanego na kolanie, byle tylko mieć z głowy i już zająć się liczeniem potencjalnych zysków ze sprzedaży ME3. Jak ktoś ma zbędne Bioware Points, może sobie pozwolić. W przeciwnym wypadku niech się solidnie zastanowi, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że rozrywki starczy na godzinę z drobniakami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz