czwartek, 26 kwietnia 2012

Oliver Bowden – Assassin’s Creed: Renesans

Głównym bohaterem tej opowieści jest młody mieszkaniec Florencji – Ezio Auditore, który całkiem niedawno osiągnął pełnoletniość, a jego życie upływa na pracy dla ojca, szanowanego bankiera, oraz nocnych eskapadach z bratem. W trakcie takich wypadów poza obowiązkowym piciem i bawieniem się w towarzystwie pięknych kobiet, przyjdzie od czasu do czasu obić gęby zwolennikom konkurencyjnej rodziny – Pazzich, z której pochodzi także rywal Ezio – Vieri. Pretekstem do takich starć jest choćby i obecność obu stron w jednym miejscu. Taka sielanka nie trwa jednak długo. Rodzina Auditore popada w kłopoty, w wyniku których Ezio będzie zmuszony dojrzeć szybciej, niż się spodziewał. Przyjdzie mu się zmierzyć z drugim, nieznanym dotąd obliczem ojca, poznać prawdziwych wrogów rodziny i pokonać ich tak w ramach zemsty, jak i wyższego celu.

Specjalnie piszę takimi ogólnikami, gdyż o ile fani gry Assassin’s Creed 2 doskonale znają przebieg historii, o tyle mogą znaleźć się osoby, które jeszcze jej nie znają, nie będą grać, a może sięgną po książkę. Dla takich osób mogę ją polecić jako lekkie, przygodowe czytadło, wykorzystujące pewne historyczne postacie, miejsca oraz wydarzenia, którego akcja osadzona jest w Italii z okresu renesansu. Powieść napisana jest lekko, z dużą dozą szczegółów, ale trochę nierówno. Mniej więcej do połowy otrzymujemy drobiazgowy opis przebiegu poczynań Ezia. Gdy młodzieniec przybywa do Wenecji (wspomniana ½ książki), da się zauważyć coraz większą liczbę ogólników typu: spędził na wyszukiwaniu informacji tyle, a tyle czasu. Zabieg z jednej strony zrozumiały, gdyż nie dałoby się przenieść wszystkich akcji gracza na karty powieści tak, by nie zanudzić czytelnika, z drugiej jednak strony nie do końca dobrze zastosowany, gdyż skutecznie wytrąca impet, z jakim pędziła akcja.
   
Jeśli zestawić wydarzenia z książki z tymi z gry, otrzymujemy cały główny wątek Ezio (włącznie z fabułą z obu DLC) oraz, jako miły dodatek, historię jego spotkań z Cristiną (która w przypadku gier pojawiła się dopiero w Assassin’s Creed: Brotherhood). Wiele dialogów znanych z gry przeniesiono żywcem do książki. Pozostałe brzmią inaczej, niekiedy nawet bardziej wulgarnie, co dla mnie było klimaciarskim dodatkiem. Zrezygnowano kompletnie z zadań pobocznych (no bez jaj, jaki byłby sens opisywania wszystkich wyścigów, albo dodatkowych zabójstw) oraz tej części historii związanej z Desmondem i spółką. Czy jest więc sens sięgać jeszcze raz po tę samą opowieść, przedstawioną w innym medium? Jak najbardziej. Przede wszystkim fajnie jest dowiedzieć się czegoś więcej o emocjach głównego bohatera, zaś kilka wydarzeń ma odrobinę inny przebieg, niż oryginał, co wprowadza małe, acz przyjemne zwroty akcji. Ponandto niektóre z sytuacji doczekały się lepszego tła/większej ilości informacji (ot, choćby relacje między Ezio i Rosą). Książka ułatwia też prześledzenie wydarzeń z gry, gdyż opisy i odniesienia do samego początku dużo lepiej (i częściej) ukazują upływ czasu.

Do wad (poza wspomnianą nierówną drugą połową) doliczyłbym też dosyć częste literówki. Nie wpływają one na odbiór całości, ale są zauważalne. Zakończenie sprawia też wrażenie urwanego. W grze po tej scenie następowała jeszcze jedna, ale związana z motywami kompletnie pominiętymi przez Renesans, przez co pomimo zakończenia wątków głównych, książka nie robi równie wielkiego wrażenia. Tak poza tym Assassin’s Creed: Renesans mogę z czystym sumieniem polecić zarówno miłośnikom komputerowej serii, jak i osobom zainteresowanym, ale niezwiązanym wcześniej z owym uniwersum. Moja ocena: 4-.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz