The Fall jest bez dwóch zdań najdziwniejszym tytułem w całej serii. Pierwotnie wydany na urządzenia przenośne, a następnie przeniesiony w okolicach premiery Human Revolution – Director’s Cut na PC. Jego akcja jest sequelem wydarzeń książki Deus Ex: Icarus Effect. Sama opowieść zawiera wydarzenia sprzed, z początku oraz równoległe do Human Revolution. Naszym bohaterem będzie Ben Saxon, były członek Tyrants, grupy odpowiedzialnej za atak na Sarif Industries znany z HR. Razem z nim wykonamy jedną misję dla grupy (wypełnioną nachalnymi samouczkami, których nie da się wyłączyć), a pełną kontrolę przejmiemy, gdy już się z nią „pożegna” i wyląduje w Panamie.
Niestety, jeśli ktoś nie czytał Icarus Effect, może odnieść wrażenie, iż początek The Fall jest strasznie chaotyczny, a nawiązania niewiele wnoszą. Nawet gdyby uznać The Fall za osobną produkcję, wstęp jest po prostu słaby. Najzabawniejsze jest to, że dalej jest nieco lepiej. Saxon odcięty od środków Tyrants stara się zwyczajnie przetrwać, a w trakcie poszukiwań nowego źródła neuropazyne ładuje się w grubszą aferę. Fabuła jest na tyle dobra, by chcieć dowiedzieć się, co będzie dalej, ale gdy wreszcie wydaje nam się, że lecimy na ostatnie starcie, dostajemy w pysk napisem: Ciąg dalszy nastąpi…
Kolejnym problemem są słabe postacie. Począwszy od ich napisania, po grę aktorską. Wszystko jest nijakie, nie porywa, a dialogi ledwo da się wytrzymać. Nie pomaga tu też fakt, że mówione kwestie bardzo często rozjeżdżają się z animacją twarzy, co przypomina chińskie filmy dubbingowane po angielsku. W kwestii dźwiękowej chyba tyko muzyce udało się wyjść bez szwanku.
Od strony mechanicznej The Fall stara się naśladować Human Revolution, z jednym małym wyjątkiem: nie można skakać. Nie żartuję. Jest co prawda opcja przeskoczenia przeszkody, za którą się schowaliśmy, ale jest to sytuacyjne. Jeśli coś jest wyższe od krawężnika, musimy to obejść. Z karty postaci zniknęło kilka augmentacji, np. tajfun, choć akurat jego brak ma ręce i nogi, gdyż był to prototyp od Sarif Industries. Pozostałe rozmieszczono ciut inaczej. Czasami kompletnie bez sensu (regeneracja dwóch baterii po odblokowaniu wszystkich), czasami idąc na łatwiznę (hakowanie wieżyczek i robotów to jedna opcja), ale ogólnie na tyle znośnie, że przy zdobywaniu doświadczenia można tak ze ¾ wykupić, co pozwoli na swobodną grę (zwłaszcza, że tutaj nie ma ani jednej walki z bossem, która dyktowałaby warunki). Zakładając, że starczy wam cierpliwości.
Największym wrogiem w The Fall jest sterowanie – żenująco słabe, źle reagujące na poczynania gracza i często prowadzące do bólu głowy (kamera śmigająca za postacią w momencie przechodzenia / wychodzenia z ukrycia) albo załadowania stanu gry, bo jakiś NPC nas zauważył. W tej kwestii co prawda TF również zawiera różne ścieżki pozwalające na dotarcie do celu, ale jak już wspomniałem, nie każdy będzie miał tyle cierpliwości, by wycisnąć jak największą liczbę punktów doświadczenia za ich pomocą. Inna sprawa, że konstrukcja poziomów to osobna, nieprzyjemna kwestia, gdyż te są przeraźliwie małe. Fakt – za projekty niektórych z nich należą się brawa, ale byłyby to maksymalnie ze 2 obszary (konkretnie miasta – Panamy). Mój schemat rozgrywki wyglądał tak: wejść na dany obszar (nieważne jaki), przejść wszystkimi szybami wentylacyjnymi, zhakować wszystko, zdjąć wszystkich przeciwników (na obszarach miejskich będą to nawet policjanci), zająć się zadaniem pobocznym, a potem głównym. Podejrzewam, że był to jeden z najbardziej rozwleczonych sposobów na przejście gry, a i tak udało mi się ją ukończyć w około 5 godzin.
Na koniec dostanie się grafice. Ja rozumiem, że to zupełnie inny silnik i platforma docelowa, i że np. tekstury mogą na tym ucierpieć. Jednak to nie usprawiedliwia słabych animacji (oraz przesadnej i zbędnej gestykulacji w dialogach), karykaturalnych modeli postaci cywili (tam chyba wszystkie kobiety cierpią na anoreksję) oraz ograniczenia pola widzenia podczas mini gry z hakowaniem. Nie dość, że poziom trudności został tu dobrany chyba przy pomocy rzutu kością, to w przypadku większych sieci mało co widać, a opcja zoom jest niemal stricte kosmetyczna. Niby można przesuwać ekran, ale i tu wkradł się bug. Okazało się, że jeśli ktoś wyłączy synchronizację pionową, gra w tych sekwencjach przestaje reagować na przesuwanie… Ot tak…
The Fall mógł być niezłym uzupełnieniem uniwersum. Niestety, ugiął się pod ciężarem słabych decyzji, a realizacja portu dorzuciła swoje trzy grosze. Jeżeli uda wam się znaleźć ten tytuł w promocji typu 1-2 euro i macie wystarczająco dużo cierpliwości na te 4-5 godzin gry, można rozważyć zakup. W przeciwnym razie nie ma co sobie zawracać głowy. Moja ocena: 2.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz