The Legend of Dead Kel jest pierwszym fabularnym DLC do Kingdoms of Amalur: Reckoning. Po zainstalowaniu w naszym dzienniku zadań pojawia się nowe zadanie główne: skontaktować się z jednym z kapitanów z Rathir. Organizują oni obławę na pirata-upiora, tytułowego Kela, który zatapia statki w okolicach wyspy Gallows End. Po zaakceptowaniu oferty ruszamy w kierunku wyspy i na dzień dobry tracimy statek. Po przebudzeniu na plaży okazuje się, iż jesteśmy jednym z nielicznych ocalałych rozbitków, a wyspa Gallows End rządzi się własnymi zasadami.
Dodatek w nazwie głównego zadania sugeruje, by rozgrywać go najwcześniej po osiągnięciu dziesiątego poziomu postaci. Jego fabuła jest w całości opcjonalna, więc nie ma obawy, że gramy w coś wyciętego z podstawowej wersji gry. Jedyne, na co trzeba uważać, to fakt, że jak zaczniemy, to do pewnego momentu nie będziemy mogli zrezygnować. Jest to uzasadnione fabularnie. Jako rozbitek nie mamy jak wydostać się z wyspy, dopóki nie zdobędziemy nowego statku, tak więc zapomnijcie o wykorzystaniu systemu szybkiej podróży do miejsc na kontynencie.
Poza głównym wątkiem dodatek oferuje zadania poboczne, zabawę w poszukiwacza skarbów, znane z podstawki kolekcjonowanie opowieści z lorestones oraz (moim zdaniem najfajniejszą część) odbudowę twierdzy. Tak jak w podstawce nasze domy/rezydencje wymagały tylko złota do rozbudowy, tak tutaj czeka nas zbieranie materiałów i zadania. Sama twierdza robi wrażenie. Po ukończeniu odbudowy mamy dostęp do wielu klimaciarskich aspektów. Podobnie jak w pozostałych naszych budynkach mamy tu warsztat kowalski i jubilerski, stół alchemiczny itd. Nowością jest cała nasza świta (kupcy, budowniczy, kowal, uzdrowicielka, osobisty trener, zwiadowca-szabrownik, bibliotekarka-tłumaczka, treser zwierząt oraz przedstawicielka polityczna), a także miejsca, których wcześniej nie było (prywatna arena, zwierzyniec, biblioteka, sala tronowa). Niektórych z naszych ludzi (inni rozbitkowie z pobliskiej wioski lub jej okolic) zatrudni budowniczy (pełni też rolę majordomusa) po wyremontowaniu danego obiektu. Na pozostałych natkniemy się w trakcie eksploracji wyspy.
Kupcy, kowal i uzdrowicielka pełnią taką samą funkcję, jak ich odpowiednicy spoza twierdzy. Budowniczy-majordomus będzie rozbudowywał nasze włości, prosił o dostarczenie materiałów oraz wyjaśni działanie poszczególnych obiektów/miejsc. Trener będzie organizował walki na naszej arenie. Wybieramy rozmiar bestii (małe/duże), rodzaj (wilki, niedźwiedzie, pająki, szczury, etc.) i walczymy z ich grupą. Im szybciej się z nimi rozprawimy, tym więcej zarobimy funduszy. Zwiadowca-szabrownik informuje nas o wrakach statków, które rozbiły się przy wyspie, po czym wyrusza na plądrowanie tego, który wskażemy. Po jego powrocie zyskujemy kilka losowych dóbr (ich rodzaj zależy od rodzaju wskazanego statku, wszak co innego zawiera ładownia statku kupieckiego, a co innego galery wojennej). Bibliotekarka-tłumaczka zajmuje się tłumaczeniem starożytnych ksiąg – gratka przede wszystkim dla ludzi, którzy wciągnęli się w lore gry. Treser zwierząt łapie i tresuje wskazane przez nas bestie. Aby wyruszył na polowanie, musimy dostarczyć mu odpowiednią ilość pokarmu, który dany zwierz preferuje. W zwierzyńcu mogą przebywać maksymalnie 3 pupile. Każdy z nich zapewnia pasywną premię do naszych statystyk (np. niedźwiedź zwiększa liczbę punktów życia). Same premie również można zwiększyć karmiąc danego mobka jego ulubionym żarłem. Przedstawicielka polityczna będzie pośredniczyła w kontaktach ze wskazanymi frakcjami. Możemy kazać jej wysłać daninę, rozpocząć handel, szpiegować, czy zawiązać sojusz, choć ten ostatni jest możliwy dopiero po wyrobieniu sobie odpowiedniej reputacji.
Z nowych pomieszczeń/miejsc w twierdzy pozostało zwrócić uwagę na salę tronową. Gdy tylko zasiadamy na swoim tronie, oficjalnie przyjmujemy petentów. Niby pierdoła, bo to tak naprawdę odwrócony mechanizm pozyskiwania kolejnych zadań pobocznych (nie idziemy do zleceniodawcy, on przychodzi do nas), ale stanowi bardzo miły dodatek do klimatu (i trochę zabawny, bo ktoś prosi nas o załatwienie sprawy, a my zamiast wyznaczyć kogoś do tego, sami zapierdzielamy).
Należy wspomnieć o tym, że jeśli gracie w Reckoning, to warto w The Legend of Dead Kel zagrać w przedziale od 10 do 30 poziomu postaci. Im później to zrobimy, tym mniej wartościowy staje się sprzęt dostępny w dodatku. Ja go zacząłem już po ukończeniu podstawki, więc nowych przydatnych przedmiotów zyskałem naprawdę niewiele. Całość zajęła mi około 5,5 godziny, ALE nie zrobiłem wszystkich zadań pobocznych i w pewnym momencie przestałem zarządzać twierdzą. Podejrzewam, że zależnie od poziomu trudności i tego, czym się zajmiemy, czas trwania TLoDK może wydłużyć się nawet i do 10 godzin, co przy cenie 30 złotych za klucz jest całkiem dobrym osiągiem. Jeżeli komuś podobała się podstawka i chciałby ją sobie urozmaicić o morsko-pirackie klimaty, śmiało może inwestować w DLC. Jest to solidnie zrobione rozszerzenie i nawet pomimo wpadania w pewnym momencie w rutynę zasługuje na 4-.
P.S. Dzień po napisaniu tego tekstu zauważyłem na amalurowej wiki notkę, że to DLC również posiada buga uniemożliwiającego ukończenie głównego wątku. W ostatnim podziemiu nasz towarzysz/ka ma problem z biegnięciem za nami (często zostaje w tyle i teleportuje się po jakimś czasie w naszą okolicę). Jeśli po pokonaniu ostatniego bossa wybiegniemy z podziemia, a towarzysz/ka zostanie w tyle - nie ukończymy zadania. Tak więc końcowa ocena tyczy się wariantu, gdy uda się owego buga ominąć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz