środa, 4 kwietnia 2012

Trine 2

Rycerz, złodziejka i czarodziej – w pierwszej części gry uratowali baśniowe królestwo, zostali okrzyknięci bohaterami i pewnie żyliby długo i szczęśliwie, gdyby nie to iż tytułowy artefakt – Trine – związany z duszami naszych protagonistów wyczuł kolejne zagrożenie. Tak więc pewnej niepozornej nocy ponownie zbiera on wybrańców i wskazuje kierunek nowej, pełnej niebezpieczeństw wyprawy.


W ten oto sposób rozpoczyna się kolejna magiczna przygoda. Nie jest to wcale nadużycie. Swoista magia wręcz bije z ekranu monitora. W pierwszej kolejności przekona was o tym muzyka, która, gdy zamknąć oczy, snuje wizję baśniowej krainy czekającej na zbawcę. Zaś gdy tylko oczy otworzycie, ujrzycie, iż nie ma w tym ani krzty przesady. Już Trine prezentował się wyśmienicie i nic nie wskazywało, by można było go przebić. A jednak – sequel jest pod każdym względem bogatszy. Kolorów jest jeszcze więcej i są one bardziej soczyste. Animacja jest płynna, liczba szczegółów zapiera dech w piersi, a każdy odwiedzany poziom powoduje opad szczęki. Żaden screenshot, ani nawet filmik w HD na Youtube nie odda wrażenia, jakie robi ta gra oglądana na własnym monitorze. Co prawda samych poziomów jest mniej (z 15 zrobiło się 13), ale ich długość i złożoność wynagrodzą wam tę drobną różnicę.

Wraz z rozbudowanymi lokacjami pojawiły się nowe rodzaje zagadek. Pierwsza gra zawierała ich kilka, ale nieczęsto zdarzało się wykorzystać otoczenie do ich rozwiązania. Tutaj tego typu wyzwania stanowią trzon rozgrywki. Aby dostać się do niektórych miejsc (tak obowiązkowych na drodze do celu, jak i pobocznych, zawierających doświadczenie lub inne znajdźki), trzeba będzie np. przekierować płynącą wodę, by podlać magiczne pnącze, którego liście pozwolą nam na kontynuowanie wędrówki. Większa liczba interaktywnych elementów oraz przeciwników stanowiących część tła znacząco wpłynęła na sposoby pozbywania się potworków atakujących bezpośrednio (bo w końcu nie ma to jak nakarmić nienażarty kwiat jeszcze dychającym goblinem). Balans między zagadkami, walką i elementami czysto platformowymi jest doskonały. Przy okazji gra jest nieco bardziej wymagająca od poprzedniczki, gdyż im dalej zabrniemy w swej podróży, tym częściej owe warstwy mechaniki będą występowały jednocześnie.

System rozwoju postaci uległ zmianie. Zamiast zbierania punktów umiejętności dla każdej postaci z osobna, teraz po osiągnięciu kolejnego poziomu dostajemy punkt do wspólnej puli. Wymusza to na graczu ustalenie priorytetów w rozwoju postaci. Przydaje się tu wiedza o otoczeniu i jego reakcjach na nasze działania, np. rzut młotem rycerza w niektórych sytuacjach można zastosować zamiast wybuchającej strzały złodziejki. Same umiejętności podzielono i porozmieszczano trochę inaczej. W Trine mieliśmy do czynienia z trzema umiejętnościami, na które składały się 2 poziomy. T2 posiada 3 poziomy postaci (chodzi tu raczej o liczbę punktów doświadczenia, jakie trzeba wydać na daną umiejętność, a nie licznik postępu jako taki), a na każdym z nich jedną, lub dwie umiejętności, które kupujemy osobno. Te z pierwszego poziomu kosztują 1 punkt, z drugiego 2, z trzeciego 3. Niektóre są od siebie uzależnione (trzeba posiadać wersję z jednego poziomu, by zakupić jej lepszy odpowiednik wyżej), pozostałe można kupować w dowolnej kolejności. Zdziwił mnie brak lewitującej platformy u czarodzieja oraz ekwipunku z pasywnymi premiami, ale w natłoku wydarzeń dziejących się na ekranie bardzo szybko o nich zapominamy.

Całość uzupełniona jest o tryb multiplayer, ale jako że go nie testowałem, nie będę wliczał go do końcowej oceny. Do gry bardzo szybko wychodziły kolejne patche, więc gdy ją kończyłem kilka dni temu, napotkałem dosłownie 1 bug – w jednej z lokacji postać spadła mi pod poziom i musiałem wczytywać zapisany stan gry. Trine 2 to pozycja skierowana przede wszystkim do fanów pierwowzoru – oni mogą tę grę kupować w ciemno. Jeśli zaś chodzi o nowych graczy – fabularnie jest ona niemal odcięta od jedynki, więc nic nie tracicie. Jeśli zaś nie lubicie platformówek, sprawdźcie przynajmniej demo – doskonale oddaje ono klimat rozgrywki i kto wie, może was zaskoczy na tyle, by spróbować pełnej przygody. Moja ocena: 5+.

P.S. Twórcy gry zapowiedzieli już DLC, które ma zawierać 6 dodatkowych poziomów (praktycznie połowa podstawowej wersji) z nową historią. Nic, tylko czekać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz