czwartek, 29 marca 2012

Alan Wake DLC

Ktoś kto twierdzi, że oba DLC (The Signal oraz The Writer) będące zakończeniem zostały wycięte z podstawki... ma prawdopodobnie rację. Fakt, wersja PC posiada je oba wraz z podstawką, ale właściwa fabuła kończy się na szóstym rozdziale, a oba DLC trzeba odpalać osobno z menu Episodes.

The Signal

Zakończenie gry sprawia wrażenie urwanego. Nie otwartego, nie zostawiającego z pytaniami, tylko uciętego w pół zdania. Wrażenie to potęguje pierwsze DLC – The Signal podejmujące historię dokładnie w miejscu, w którym zostawiła nas podstawka. Alan zdołał uratować swoją żonę, a przynajmniej tak mu się wydaje. Niestety nie ma pojęcia, gdzie się obecnie znajduje i dlaczego pewne rzeczy wyglądają tak znajomo.

Ten rozdział skupia się przede wszystkim na pytaniach wymienionych w poprzednim akapicie. Sama konstrukcja może wydać się nieco leniwa, gdyż wiele z napotkanych obszarów to powtórka z rozrywki. Do tego jak na fragment gry poświęcony dość ważnej części zakończenia, otrzymałem mniej fabuły, niż sobie życzyłem (choć z drugiej strony odczuwalnie więcej, niż między walkami w podstawce), za to wypełnioną po brzegi wszystkim, czego nienawidziłem w walce w oryginale (dezorientujące jak cholera liczne zbliżenia i spowolnienia kamery ostrzegające przed przeciwnikami oraz problemy z celowaniem).

W zasadzie gdyby nie to, że The Signal jest bardzo wskazany jako pomost między wersją podstawową, a kolejnym DLC, można byłoby to sobie odpuścić. Nie żeby bez tego uciekały nam jakieś poważne aspekty fabularne, co najwyżej drobiazgi, ale jednak zawsze coś. Dodatek dostaje ode mnie to, co gra: 3+, przede wszystkim za powielanie błędów poprzednika.


The Writer

Rozdział zamykający opowieść o przygodach naszego pisarza. Na tym etapie Alan jest już niemal w pełni świadom tego, co się dzieje, a jego celem jest udanie się do źródła problemów i stawienie mu czoła.

Przejście tego DLC zabiera mniej więcej tyle, ile w przypadku poprzednika (około godziny z minutami). Jednak sama rozgrywka jest zgoła odmienna. Walki są pomyślane dużo ciekawiej, fabuła nie jest wpychana łopatą do gardła, a klimat wręcz się wylewa z odwiedzanych miejsc. Te ostatnie zmieniają się jak w kalejdoskopie, a żeby było ciekawiej – ma to swoje uzasadnienie fabularne. Wiele w nich sekwencji platformowych. Silnik gry oraz sposób poruszania się głównego bohatera niespecjalnie do nich pasują, ale tutaj zrealizowano je tak, że brnie się przed siebie bez cienia frustracji. Starcia z przeciwnikami nie wloką się, zaś sposób ich realizacji nadaje rozgrywce dużo większej dynamiki. Brawo! Autentycznie żałowałem, że pozostałe epizody nie powodowały we mnie takich emocji.

Historia kończy się dużo lepszym cliffhangerem niż ten z oryginału. Po nim faktycznie można spodziewać się już tylko sequela, a nie kolejnych fragmentów tej samej opowieści służących dojeniu graczy. Jeżeli ktoś lubił podstawową wersję gry, The Writer jest pozycją obowiązkową. Pomimo mojej mało przychylnej oceny Awake’a, ten dodatek zasługuje na 4.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz