poniedziałek, 5 lipca 2010

Warhammer 40000: Dawn of War 2

Pierwszy Dawn of War był świetną grą. Nie był odkrywczy, ale był dynamiczny, doskonale oddawał klimat uniwersum, posiadał fantastyczną oprawę audio-video, zawierał wiele różnorodnych i do tego grywalnych stron konfliktu. Nawet mimo psioczenia na Dark Crusade i Soulstorm ludzie dalej chętnie grali w DoW. Nic więc dziwnego, że kontynuacja była jedną z najbardziej wyczekiwanych gier.

Jak już wspomniałem, #1 miała wiele stron konfliktu (zwłaszcza po wrzuceniu wszystkich dodatków). Jednak fani nie byliby sobą, gdyby na to nie narzekali. Niby na co, że za dużo? Au contraire, za mało. A konkretnie za mało o 1 rasę – Tyranidów. Twórcy gry tłumaczyli się, że nie mogą wprowadzić robali, bo obecna mechanika gry nijak do nich nie pasuje. No ok, wbrew pozorom to całkiem niegłupi argument. Tym samym hitem eksportowym Dawn of War 2 miała być właśnie wspomniana rasa. Zwiastuny i zrzuty ekranu prezentowały się oszałamiająco. Pierwsze zgrzyty pojawiły się w momencie ogłoszenia odejścia od modelu rozgrywki znanego z #1. Nie na zasadzie: zmodyfikujemy to tak, by dać te Zergi, eee, tych Tyranidów; tylko: wywalamy pierwszą część, robimy Dawn of War od nowa. Wciąż jednak była nadzieja, że to Relic, to Dawn of War, będzie dobrze... Prawda? Cóż, miało być dobrze, a wyszło jak zwykle.

Multiplayer jako tako przypomina poprzednią część. Budujemy bazę (choć nie tak wielką, jak kiedyś), tworzymy oddziały, zajmujemy punkty i bijemy wroga, ile wlezie. W tym trybie mamy do wyboru Kosmicznych Marines, Tyranidów, Marines Chaosu, Orków i Eldarów. Dosyć ubogo w porównaniu do menażerii dostępnej po zainstalowaniu Antologii jedynki. W ogóle cała gra sprawia wrażenie, jakby została napisana tylko po to, by pokazać Tyranidów na ekranie. Szczerze powiedziawszy jest to cena moim zdaniem zbyt wysoka.

W singlu będziemy dowodzić oddziałem z zakonu Krwawych Kruków. Ich tereny rekrutacyjne są plądrowane przez Orków. Ataki zielonoskórych wyglądają jednak na zbyt dobrze skoordynowane i zaplanowane, by mogli sami na to wpaść. Hmm, brzmi znajomo. No tak, Dawn of War się kłania. W późniejszych misjach dowiadujemy się kto, po co, komu, na co i dlaczego, a im dalej, tym gorzej. Fabuła jawi się jako połączenie tej z DoW i Starcrafta. Naprawdę nie żartuję. Normalnie jak w kręgu życia. Blizzard zżyna niektóre z założeń Warhammera 40k na potrzeby Starcrafta, następnie twórcy Dawn of War 2 zżynają niektóre z założeń do swojej gry umieszczonej w uniwersum Warhammera 40k. To się nazywa ironia losu.

Rozgrywka dla jednego gracza trochę przypomina stare Rage of Mages. Mamy naszego bohatera, dobieramy 3 oddziały z kilku dostępnych i czyścimy kolejne mapy z zastępów tych złych, tych obcych i heretyków. Mapa w mapę to samo. Niezależnie od tego, co mamy zrobić (czy to obronić placówkę, czy ją zająć, czy coś innego), sprowadza się to do eksterminacji wszystkich lub większości jednostek nieprzyjaciela. Zależnie od tego, jak szybko się z tym uwiniemy, jak wielu niemilców ubijemy oraz ilu z naszych przeżyje, dostaniemy adekwatną ilość punktów doświadczenia. Poziomów postaci jest 20. Każda z postaci dowodzących oddziałem ma 4 umiejętności: zdrowie, walka wręcz, walka bronią palną i energia. Im bardziej rozwinięta dana umiejętność, tym więcej cech odblokowuje (np. odporność na ogłuszenie, dodatkowy slot na przedmioty itd.). Żelastwa, w które będziemy ekwipować naszych podopiecznych, jest przeogromna ilość. To czego nie wykorzystamy, możemy oddać na cele badawcze i w ten sposób otrzymać dodatkowe punkty doświadczenia.

Jako że do dyspozycji będziemy mieli tylko 4 oddziały na misję (czasem trafi się więcej, ale takie okazje są niezależne od nas) i żadnej bazy, może to okazać się bliższe grze bitewnej osadzonej w świecie W40k. Osobiście jednak wolałem mniej ortodoksyjne (względem bitewniaka) podejście poprzednika. Tak mała liczba ludzi powinna wymuszać jakąś taktykę, jednak sprowadza się ona tylko do chowania ludzi za osłonami i odpalania kolejnych umiejętności specjalnych. I właśnie stąd to skojarzenie z Rage of Mages, bo Dawn of War 2 bliżej do hack ‘n slasha w konwencji RTS, jakim jest RoM, niż do swego poprzednika.

Tak jak napisałem wcześniej, oprawa graficzna uległa dużej poprawie. Wszystko jest bardzo szczegółowe i porusza się płynnie. Lokacje, w których przyjdzie nam stoczyć walki, są cudowne. Większość obiektów można zniszczyć, a ma to niebagatelny wpływ na niektóre ze starć (wysadzenie budynku ze strzelcami, niszczenie osłon itd.). Całość utrzymana jest w klimacie i robi wrażenie. W pewnym miejscu twórcy nawet lekko przesadzili z bajerami. Na jednej z map non-stop pada deszcz. A jest to ulewa tak wielka, że czasem miałem problem ze znalezieniem kursora myszki.

Dźwiękowo DoW2 to również rewelacja. Pompatyczne i wojenne rytmy zagrzewają do walki, wrzaski żołnierzy robią dobre wrażenie, a odgłosy obcych nie pozostawiają wątpliwości co do ich intencji. Dialogi między misjami są równie dobre, co w pierwszej grze.

Chciałbym, aby ta gra nie nazywała się Dawn of War 2. Żeby to była jakaś odskocznia w serii, coś na zasadzie BattleCry w Warlords. Gdyż wtedy, jako osobny produkt, miałaby własną kategorię i lepszą ocenę. Jako sequel Dawn of War, #2 zwyczajnie się nie spisuje. Jest zbyt uproszczona i zubożona. Pewnie, że fajnie jest znowu porozstawiać swoich marines i patrzeć, jak robią totalną demolkę, ale w porównaniu do pierwszej gry jest to tylko efekciarskie pew pew. W skali szkolnej: 3.

4 komentarze:

  1. Well... Uproszczenie rozgrywki to jeden z powodów dla których WH40k jakoś nie przypadło mi do gustu... Masz kosmicznych_marines_którym_nic_nie_straszne_i_żadna_siła_ich_nie_zmoże , klepiesz przeciwnika, robisz rajdy po całej mapie i ... strategii ni taktyki możesz przez całą grę nie uświadczyć. Dawn Of War krótko zagościł na moim dysku. Dawn Of War 2 jeszcze krócej. A szkoda - spodziewałem się więcej. Duuużo więcej po tych grach. Pomijając starego (...i dobrego) Space Hulk'a, ostatnie z serii WH40k co mi się podobało i co zagościło na moim dysku to chyba Epic 40k (nie pamiętam - baaardzo dawno to było, w czasach kiedy 300Mhz było straszliwym procesorem nie bojącym się niczego... albo jeszcze wcześniej).

    OdpowiedzUsuń
  2. BTW. Czekam, strasznie czekam i ciekaw jestem czy wrzucisz jakąś recenzję pewnego filmu o wampirach (...zwłaszcza jednym wampirze - takim błyszczącym), wilkołakach (...zwłaszcza jednym wilkołaku - takim co to nie chciał wkładać koszuli) i ludziach (...zwłaszcza jednej "ludzicy" która miała problemy z wyborem i nie wzięła kurtki w góry). :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiesz, z tym uproszczeniem to raczej chodziło mi o uproszczenia DoW 2 względem #1. Co nie zmienia faktyu, że #1 też do skomplikowanych nie należała.

    Jeśli idzie o film o, że się posłużę terminologią z tegoż, zimnych ludziach i zmiennokształtnych - nie licz na to ;] Jestem w stanie pisać o nudnych grach, ale nie o filmach. Póki co Prince of Persia był jedyną taką próbą, a na kolejną się nie zanosi. Nawet o nudnawym Iron Manie 2 wspomniałem tylko na Blipie, a jest to film zdecydowanie bliższy moim upodobaniom, niż the most pussified vampires ever.

    OdpowiedzUsuń
  4. UPDATE:
    Napiszę tak: po obejrzeniu pewnego filmu (...Ultramarines, tak brzmi jego tytuł) i pod natchnieniem klimatu dałem DOW2 jeszcze jedną szansę...

    I... dobra - biję się w piersi, DOW2 mi się spodobał, gra się fajnie. Pod jednym warunkiem.
    Doznajemy olśnienia i nie traktujemy tej gry jako strategii per se (...no, może troszeczkę), ale jako hack'n'slash pod płaszczykiem "taktyki i rpg" na dodatek w wydaniu WH40K. WTEDY dopiero można docenić to co DOW2 oferuje. :)
    Złapałem się na tym przypominając sobie pytanie Kresa "Czy grałeś już w Overlorda?" - odpowiedziałem, że Overlorda nie tykałem, bo byłem zajęty DOW2... Skojarzyłem te pytanie w momencie gdy za oknem miejsce ciemnogranatowej nocy zajął niebieskoszary poranek. ;)
    Moim błędem było to, że spodziewałem się gry strategicznej/taktycznej, a w DOW2 nie o to chodzi. :)

    Więc przyznaję, bijąc się w piersi, posypując głowę popiołem i korząc się przed Imperatorem - DOW2 to jednak świetna gra.

    I pamiętajcie - "The Emperor protects!"

    OdpowiedzUsuń