piątek, 6 stycznia 2012

Surrogates

Surogat – rzecz o charakterze zastępczym, używana jako namiastka, substytut innej rzeczy. Takimi surogatami w filmie są androidy, za pomocą których ludzkość „żyje”. Cudzysłów bierze się stąd, że ludzie przestali wychodzić z domów, a do pracy, po zakupy itd. udają się za pomocą wspomnianych androidów, kontrolując je np. ze swojej sypialni. Stwarza to dosyć specyficzne środowisko, w którym ludzie nie obawiają się np. bólu, bo przesyłanie bodźców można konfigurować, a jeśli surogat ulegnie uszkodzeniu (choćby w wypadku), można go naprawić, albo wymienić. Dodatkowo każdy może zamówić sobie dowolny wygląd, więc surogat nie musi odzwierciedlać w pełni swego pilota (ba, najczęściej tak właśnie jest). Na deser pozostają niewielkie enklawy fanatyków sprzeciwiających się idei surogatów do tego stopnia, że każdego androida wkraczającego na ich teren rozstrzeliwują bez pytania.

Tyle odnośnie świata, w jakim odbędzie się oglądana historia. Jej osią jest morderstwo – syn twórcy tytułowych surogatów zostaje zabity za pomocą nowej broni, która wystrzeliwuje impuls tak silny, że niszczy tak androida, jak i mózg jego pilota. Dochodzenie w tej sprawie prowadzi Tom Greer, agent FBI grany przez Bruce’a Willisa.

Z taką tematyką ciężko spieprzyć film, prawda? Ech... Niby mamy poruszony temat przyszłości ludzkości i sposobu życia, ale główny bohater ma mało czas na zastanawianie się nad tym, gdyż seans jest krótki, a scenariusz goni. Szkoda, bo przy odrobinie wysiłku można było zrobić z tego widowisko na miarę Blade Runnera, a tak otrzymujemy średni scenariusz, poprawne sceny akcji, poprawne efekty specjalne, brak napięcia i dość przewidywalne zakończenie. Na plus policzę miejscami klimaciarską muzykę oraz kilka pojedynczych scen, w których Greer powoli przyswaja rzeczywistość bez pośredniczącego androida. Nie mam pojęcia, jak dobrze film adaptuje komiks pod tym samym tytułem, więc oceniam jako film sam w sobie. W tej postaci dostaje ode mnie 3+, gdzie plus należy się za wymienione wyżej elementy. Miłośnicy s-f mogą z ciekawości obejrzeć, reszta może sobie darować.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz