To drugi po Mask of the Phantasm film związany z serialem animowanym o Batmanie. Historia opowiadana w SZ przypomina w zasadzie dłuższy odcinek ze wspomnianego serialu. Mr. Freeze przebywa obecnie w rejonie Arktyki. Któregoś dnia wynurzająca się łódź podwodna przywaliła w jego kryjówkę, powodując tym samym obrażenia u jego żony. Freeze wraca do Gotham, by ją zdiagnozować. Okazuje się, że Nora potrzebuje przeszczepu, ale jej rzadka grupa krwi cholernie zawęża grono potencjalnych dawców. Pech chce, że idealnym dawcą okazuje się Barbara Gordon, córka komisarza Gordona, Batgirl i sympatia Dicka Graysona, znanego także jako Robin.
Pomysł, a przynajmniej naglące okoliczności, które w nim przedstawiono, przypominają nieszczęsny film Schumachera: Batman & Robin. Na szczęście to tylko pozory. Autorzy wersji animowanej już dawno nauczyli się poważnego podejścia do widza (choć w domyśle seria skierowana jest do młodszego odbiorcy, to dzięki owemu podejściu starsi też znajdą tu coś dla siebie). Skutkuje to budowaniem przyzwoitego napięcia, brakiem kretyńskich aluzji (zastąpionych tu ciekawszymi gierkami słownymi) oraz dobrymi scenami akcji. Animacja stoi na wyższym poziomie, niż w poprzednich odsłonach. Kolory są żywsze, co jednak trochę klimatu rozwiewa. Niewiele, ale jednak. Muzycznie to ta sama klasa, co serial i pierwszy film. SubZero co prawda nie wywołuje takich emocji, jak Mask of the Phantasm, ale nadal zasługuje na uwagę, a przy okazji pokazuje, jak mógłby wyglądać Batman & Robin, gdyby go oddać w dobre ręce. Moja ocena: 4.
wtorek, 15 stycznia 2013
środa, 2 stycznia 2013
Bastion

Bastion opowiada historię krainy, którą dotknęła Klęska (Calamity).

Sama fabuła zaczyna się niepozornie, ale im dalej w rozgrywkę, tym ciekawszych rzeczy się dowiadujemy. Warto słuchać uważnie, gdyż na kształt finału mają wpływ dwie decyzje (obie podejmowane praktycznie na samym końcu), a w trakcie wywodów Narratora padają istotne informacje, które sugerują wygląd zakończenia po jednej z nich.

Obsługa gry nie jest typowa jak na hack 'n slasha. Bastion to port konsolowy i to czuć. Większa część sterowania jest obsługiwana za pomocą klawiatury (poruszanie się, uniki, bloki, leczenie oraz umiejętności specjalne). Pozostałe funkcje obsługujemy myszką (celowanie, oraz używanie broni). To w zasadzie jedyna wada, która potrafiła dać mi w kość. Granie na klawiaturze bywa czasem nieprecyzyjne, przez co bieg węższymi kładkami może skończyć się nieprzyjemnie. Oczywiście zawsze można użyć pada.



Wadę (która faktycznie była dla mnie odczuwalna) już wymieniłem. Pozostaje mi tylko gorąco zachęcić wszystkich do wypróbowania Bastionu, gdyż jest to zwyczajnie dobra gra akcji z niebanalną estetyką oraz historią, której finał może zaskoczyć. Moja ocena: 5-.
Subskrybuj:
Posty (Atom)