Człowiek-pająk doczekał się nieco większej liczby animowanych adaptacji, niż jego zmutowani znajomi. Ta opisywana przeze mnie pochodzi z 1994. Podobnie jak X-Men odnosi się do tylko 1 serii komiksów (w tym wypadku: The Amazing Spider-Man), oraz do bardzo krótkiego wycinka lat ’90.
Fabularnie ma dużo więcej odstępstw od oryginału, niż miało to miejsce w przypadku mutantów, ale jako że wciąż trzymają się pewnego kanonu, to zupełnie to nie przeszkadza. W porównaniu do poprzedniego, opisywanego przeze mnie serialu Marvela, Spider-Man ma dużo lżejszą atmosferę. Owszem, nadal uświadczymy tu wiele standardowych gadek o mocy i odpowiedzialności oraz prób pogodzenia bycia super bohaterem z normalnym życiem, ale to naprawdę niewiele w porównaniu ze spektrum zagadnień poruszanych przez X-Men. Jakby tego było mało, cały serial jest poprawny politycznie do zarzygania. Nie uświadczycie tam ani kropli krwi, Parker rzadko kiedy uderza kogoś pierwszy, Cletus Kasady to zwykły psychol wysysający energię życiową (a nie seryjny morderca chlastający przechodniów na lewo i prawo), a zdania związane ze słowami śmierć, zabić, nie żyje, są najczęściej urywane. Takich przykładów jest więcej, ale nie ma sensu ich wymieniać. Zasada była prosta, niektóre z seriali Fox Kids zostały anulowane w kilku krajach przez swoją brutalność. Aby uniknąć podobnej sytuacji z Człowiekiem-pająkiem, zrobiono gigantyczną, cenzorską listę rzeczy dozwolonych (lub nie) i stąd taki efekt. Czyni to z serialu pozycję przede wszystkim dla dzieci, ale że podobno faceci to wieczne dzieci, ja się bawiłem dobrze. Na pocieszenie dodam, że w tym serialu pojawia się wielu znanych spoza serii bohaterów (w X-Men takich cameos było niewiele) i łotrów, więc na nudę narzekać nie będziecie.
Od strony technicznej SM jest zdecydowanie lepszy od przygód Xaviera i spółki. Animacja jest bardziej płynna, postacie poruszają się z większą gracją, a gdy Parker buja się na pajęczynie między budynkami Nowego Jorku, możemy podziwiać miasto renderowane komputerowo. W dzisiejszych czasach nie jest to jakiś wielki szał, ale kiedyś mogło robić wrażenie. Zwłaszcza że podobno twórcy tych animacji opierali je o autentyczne plany miasta. Opening tradycyjnie dla kreskówek z tego okresu – wymiata. Muzykę do niego stworzył gitarzysta Aerosmith – Joe Perry. Jest to o tyle zabawne, że Aerosmith nagrało też cover utworu otwierającego pierwszą kreskówkę o Pająku z 1967, który znalazł się na ścieżce dźwiękowej pierwszej części kinowej trylogii z Tobey Maguirem.
Ode mnie serial dostaje 4-, głównie za strasznie nierówny piąty sezon, który wlecze się i sprawia wrażenie, jakby chciał się już skończyć, ale twórcy go dalej ciągną. Cała reszta jest jak najbardziej w porządku i stanowi dla młodszej widowni dobry wstęp do przygód Spider-Mana.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz