Serial opowiadający o rządach Henryka VIII, jego licznych romansach, niesławnych małżeństwach oraz tym, co po sobie zostawił.
Nie należy traktować tego serialu jako poważnego studium czy odzwierciedlenia okresu, w którym żył główny bohater. Sami twórcy przyznają, że dostali zlecenie napisania telenoweli osadzonej w tych realiach, a nie filmu dokumentalnego, stąd też liczne niezgodności z historycznym oryginałem.
Nie przeszkadza to jednak w oglądaniu widowiska. W części wizualnej cieszy duża dbałość o szczegóły oraz bardzo dobre zdjęcia. Części dźwiękowej słucha się całkiem przyjemnie. Aktorsko jest naprawdę świetnie. Uwagę przykuwa zwłaszcza odtwórca głównej roli – Jonathan Rhys Meyers, który przez 4 sezony świetnie odgrywa metamorfozę władyki: od narwanego gówniarza po starego despotę.
Niestety serial jest mocno nierówny. Oczywistym jest, że spora jego część będzie koncentrować się na polityce, a tym samym opierać na dialogach, ale nawet jeśli lubimy takie wątki, to historia i tak się wlecze. Nie wiem, czy to kwestia narracji, zestawienia poszczególnych scen, czy pierdół między nimi, ale przez pierwszą połowę pierwszego sezonu i prawie cały czwarty zwyczajnie się męczyłem. Czwarty sezon sam w sobie generalnie sprawia wrażenie robionego w pośpiechu, jakby wiadomo było, że produkcja się kończy, więc ekipa chciała mieć to jak najszybciej z głowy.
Z seriali wykorzystujących wydarzenia historyczne z czystym sumieniem jestem w stanie polecić Rome oraz The Borgias, bo są na tyle dobrze zrobione, że nawet osoba niezainteresowana historią znajdzie tam coś dla siebie. The Tudors jest dobrym widowiskiem, ale dla historyków może być tam za mało historii, dla miłośników telenoweli za dużo polityki, a dla pozostałych za mało akcji (chyba tylko ilości seksu nie sposób się czepić). Mnie się serial podobał na tyle, by dać ocenę: 4-.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz