piątek, 8 maja 2015

Avengers: Age of Ultron

Druga faza kinowego uniwersum Marvela oficjalnie dobiegła końca. Age of Ultron stanowi jej zwieńczenie.

Twórcy pierwszej części mieli przed sobą nie lada zadanie: zrobić taki film, żeby nie był gorszy, a gdyby wyszedł lepszy – byłoby wspaniale. Cóż, zgadzam się z opiniami zasłyszanymi w internecie, iż Age of Ultron wyszedł dokładnie taki, jak jego poprzednik. Nawet sposób prowadzenia fabuły jest podobny. Co go odróżnia, to bardziej posępny wydźwięk (mimo iż humoru w nim nie brakuje). Nie będę zagłębiał się w fabułę, zrobię raczej wyliczankę elementów, które podobały mi się lub nie.

Jeżeli Age of Ultron jest Twoim pierwszym filmem Marvela, główne postacie będą dla Ciebie kartonowymi wycinkami, rzucającymi one-linerami. Cały czas przeznaczony na przedstawienie tła bohaterów poświęcono Hawkeye’owi, bliźniakom oraz Black Widow i (częściowo) jej związkowi z Brucem. W pozostałych przypadkach należy obejrzeć filmy o poszczególnych mścicielach, inaczej Age of Ultron może się wydawać (nawet jak na swoją kategorię) płytki oraz chaotyczny.

Po inwazji na Nowy Jork ciężko stworzyć takie zagrożenie, które przebijałoby skalą najeźdźców z kosmosu, a jednak udało się. Co prawda sam Ultron nie jest jakiś specjalnie przerażający, a jako łotr wydaje się być mniej efektywny, ale bez dwóch zdań jest to wreszcie jakaś wyrazista zła postać w Phase 2. Malekith z Thora 2 był słaby, Ronan ze Strażników miał za mało czasu antenowego, Mandaryn z Iron Mana 3 to nie Mandaryn (choć dobrze zagrany), a Winter Soldier tylko tyle, że skutecznie robił demolkę. Ultron w wykonaniu Jamesa Spadera zjada ich wszystkich na śniadanie i naprawdę szkoda, że pewnie go więcej nie zobaczymy. Wizualnie postać mogłaby być ciekawsza, bo niestety jej wygląd nie oddaje tego, co stara się stworzyć aktor swoim głosem.

Nowe postacie: Quicksilver, Scarlet Witch oraz Vision. Zacznę od końca. Vision jest rewelacyjny. Co prawda jego peleryna może przywodzić na myśl słabą ekranizację Spawna, ale reszta jego wyglądu jest zwyczajnie świetna. Paul Bettany sprawdził się także nie tylko jako głos, to idealny człowiek do tej roli. Scarlet Witch – zarówno wizualnie, jak i fabularnie dobra, pasująca postać. Quicksilver… No tu mam problem. Tak, na potrzeby tego filmu sprawdza się, podobnie jak jego filmowa siostra. Niestety, ma konkurencję w postaci samego siebie, a raczej innej wersji siebie z filmu X-Men: Days of Future Past. QS z Ultrona jest postacią starszą, bardziej doświadczoną, a sceny z jego udziałem są zróżnicowane. QS z X-Men w zasadzie został tam umieszczony dla jednej sceny i bez sensu zamieciony pod dywan, ALE… Ta jedna scena od strony technicznej była zrealizowana dużo lepiej niż cały występ bohatera w Ultronie. Przy okazji wychodzi idiotyzm związany z prawami autorskimi. Jako że Fox posiada prawa do uniwersum X-Men oraz mutantów, Marvel/Disney nie mógł używać słowa mutant… serio… Zastąpiono je tutaj zwrotem „enhanced”. Drobiazg, który nie wpływa na odbiór filmu, ale zauważalny.

Widowisko zrealizowano z ogromnym rozmachem. Sceny, w których Avengers współpracują ze sobą, stanowią najbardziej efekciarski element filmu. Ich ilość i różnorodność naprawdę cieszy. Poczucie humoru jest na poziomie poprzednika, zachowano chemię między bohaterami i nie omieszkano uzupełnić całości licznymi smaczkami (jak np. scena, w której Steve zwraca się do rekrutów, albo wzmianka o Wakandzie). Mimo to, dla niektórych widzów tempo prowadzenia akcji może być nierówne, a seans za długi. Nawet ja miałem wrażenie, że niektóre detale można było pominąć. Scena po napisach końcowych (a raczej w środku tychże) już nie powoduje emocji, to raczej formalność. Do tego, jeśli ktoś widział ubiegłoroczny teaser z Thanosem i Rękawicą nieskończoności, teraz tylko wzruszy ramionami. 3D ssie – jest go tutaj tak mało, że nie widzę powodu, dla którego ktoś miałby przepłacać za bilet. No chyba że to pierwszy seans w mieście i chcecie zobaczyć film jak najszybciej.

Można by się jeszcze czepić, że pomysł stworzenia sztucznej inteligencji bez poruszania możliwych konsekwencji jest oderwany od rzeczywistości, ale na tle tego, co się w filmie dzieje, zarzut jest połowicznie uzasadniony. Jeżeli podobała się wam pierwsza część Avengers, Age of Ultron jest obowiązkowy. Jeżeli nie, to sequel waszego nastawienia raczej nie zmieni. Ja się bawiłem dobrze, ale już bez takiego zachwytu, jak w przypadku pierwowzoru, czy bez takiego banana na gębie, jak na Strażnikach galaktyki. Moja ocena: 5-.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz