Nie jest to co prawda jedyne DLC, jakie wydano do tej gry, ale powiedzmy sobie szczerze – jedyne warte uwagi. Pozostałe to skórki, mapy do trybu wyzwań (w tym fabularyzowany pakiet Initiation), dodatki do trybu multiplayer. Nie licząc tych ostatnich, resztę dodatków można było niedawno zgarnąć za pomocą Season Passa, kosztującego około 20 złotych w promocji.
W przeciwieństwie do Harley Quinn’s Revenge (DLC do Arkham City), Cold, Cold Heart nie sprawia wrażenia wyciętego zakończenia. Jest to pełnoprawny dodatek, którego akcja ma miejsce po wydarzeniach z Origins, a których nie kontynuuje/wydłuża (nie licząc jednego wątku pobocznego). Nie znaczy jednak, że sam dodatek nie ma wad. Osią fabuły jest pojawienie się Mr Freeza i… tu wyskakuje pierwszy poważny problem, bo sam pomysł stanowi kolejny przykład lenistwa twórców gry. CCH to wypisz, wymaluj przeniesienie Heart of Ice (pierwszy odcinek Batmana TAS z udziałem Victora) na grunt gier. Sama historia cierpi na tym jeszcze bardziej, bo finał związany z tą dość dramatyczną postacią w grze jest zwyczajnie upierdliwy. Przez co zamiast koncentrować się na emocjach związanych z fabułą, gracz jest zajęty frustracją, jaką może powodować ostatnia walka (której część jest żywcem wzięta z City) z ciągle respawnującymi się sługusami Friesa.
Rozgrywka nie uległa zbyt wielkim zmianom. Na początku gra uprzejmie sugeruje, że granaty z klejem szlag trafił (co w zasadzie wyjaśnia, dlaczego podobnie działającą zabawkę dostajemy dopiero w City). Pół biedy, gdyby chodziło o eksplorację, ale w trakcie walki brak tego gadżetu jest naprawdę odczuwalny. W trakcie gry dostajemy tez nowy kostium, a wraz z nim termogadżety. Nowe rękawice pomogą nam w rozmrażaniu cywili oraz uporaniu się z lodem blokującym przejścia, nowe batarangi pomogą przy zamrożonych przełącznikach. Niestety, podstawowe mechanizmy wciąż potrafią kuleć. Wydawca ogłosił w pewnym momencie, że nie będzie już patchował zbugowanej podstawki, tylko skupi się na wydawaniu DLC. Na nic złudzenia, że dodatki cokolwiek naprawią. Szybowanie dalej potrafi się wykrzaczyć, gra się przycina w losowych momentach, a płynność walki znana z Asylum/City to tylko wspomnienie.
Od samego początku mamy dostęp do wszystkich (oprócz wspomnianych granatów) zabawek oraz umiejętności znanych z Origins. Przekłada się to na brak zdobywania doświadczenia, brak rozwoju postaci, a jedyne unlocki w grze, to 3 dodatki związane z czynnościami pobocznymi. Pierwszą jest rozmrażanie ofiar Freeza, drugą – walka z bojówkami Anarky’ego, trzecią – szukanie tagów Anarky’ego. Obszar gry został sztucznie ograniczony do dwóch dzielnic. Nawet jeśli spróbujecie poszybować do zablokowanej dzielnicy, mroźny wiatr zawróci was w trakcie lotu.
Pochwalę nowe mapy/wnętrza, bo tam faktycznie daje się odczuć swobodę działania. Nowi przeciwnicy są nieco bardziej wymagający, a broń palna potrafi zrobić więcej szkód. Jeśli komuś podobało się Origins, CCH jest obowiązkowym dodatkiem, zwłaszcza w promocji. Niestety, mnie podstawka rozczarowała zbyt wieloma „zapożyczeniami”, zaś dodatek zrobił powtórkę z rozrywki, tylko jeszcze bardziej bezczelnie. Moja ocena: 3-.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz