„Rzym, niegdyś potężny, dziś leży w ruinach. W mieście pleni się cierpienie i nędza; jego obywatele żyją w strachu przed bezlitosną rodziną Borgiów. Tylko jeden człowiek może ich uwolnić spod jarzma tyranii – Ezio Auditore, mistrz asasynów.
By sprostać wyzwaniu, Ezio będzie musiał użyć wszystkich swoich sił. Cesare Borgia, człowiek jeszcze bardziej niegodziwy i groźny niż jego ojciec, papież, nie spocznie, póki nie podbije całej Italii. A w tak zdradzieckich czasach intrygi czają się wszędzie, nawet w szeregach samego Bractwa...”
Assassin’s Creed: Bractwo jest drugą po Renesansie książką na podstawie gry z serii Assassin’s Creed firmy Ubisoft. Podobnie jak jego komputerowy odpowiednik zaczyna się dokładnie w miejscu, w którym zostawiła nas poprzednia odsłona. Zgodnie z kursem wytyczonym przez Renesans, Bractwo nie zawiera ani słowa o otoczce animusowo-desmondowej. Fabuła koncentruje się na Ezio i jego zmaganiach z rodziną Borgiów.
W porównaniu do poprzedniej książki da się zauważyć sporo technicznych poprawek. Tempo akcji jest równomierne, a przeskoki nie stanowią już pretekstu do przyśpieszenia fabuły na rzecz wybranych scen. Treść posiada o wiele więcej informacji, których w grze nie było. Za przykłady niech posłużą tutaj takie wątki jak: wyjaśnienie relacji Ezio – Caterina w czasie ich pobytu w Rzymie, opis i tło dogadania się Ezio i Claudii, los matki, czy coś, czego mi cholernie brakowało w grze – cały okres między aresztowaniem Cesare, a ostatnią bitwą. Trochę żałuję, że nie zdecydowano się na zawarcie fabuły DLC Porwanie Leonarda, ale przynajmniej Salai zaliczył gościnny występ (DLC z Kopernikiem również nie ma). Główny wątek pozostał praktycznie niezmieniony, natomiast poboczne (a przynajmniej większość z nich) dość fajnie wytłumaczono lub do nich nawiązano.
Nastrój Brotherhooda był ponury, a sam Ezio zrobił się opryskliwy. Książka podnosi to wrażenie o poziom wyżej. Rzym to już nie tylko ruina, znajdziemy tu naprawdę szczegółowy obraz nędzy i rozpaczy. Ja przez jakiś czas nie mogłem uwierzyć, że powieść na podstawie takiej gry będzie zawierała opis nieśpieszącego się nigdzie wilka, niosącego w pysku martwe dziecko...
Polskie wydanie zawiera nieco literówek, choć mniej niż poprzednia część. Dla urozmaicenia dorzucono tym razem brakujące końcówki. Do innych wad zaliczyłbym zakończenie, które nie jest tak urwane, jak poprzednio, ale sama scena wciąż wydaje się być przykrótka.
Książkę polecam zarówno graczom, którzy grali w Brotherhood, a nie czytali Renesansu (przez wzgląd na ilość dodatkowych informacji uzupełniających historię Ezia), jak i czytelnikom pierwszej książki, którzy nie znają gier (bo to zwyczajnie dobry sequel). Moja ocena: 4+.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz