The Girl with the Dragon Tatto
Adaptacja pierwszego tomu – Mężczyzn. Tytuł zmieniono tak, by cała trylogia miała zwrot: The Gir with/who. Chyba tylko dlatego, że to fajnie wygląda, bo sensu nie ma, zwłaszcza w przypadku tej części.
Wersja podstawowa Dziewczyny #1 nie przypadła mi do gustu. Oglądało się to nieźle, ale odczuwało się cięcia. Natomiast, jeśli ktoś nie znał książkowego pierwowzoru, mógł się także poczuć nieco zagubiony. Wersja rozszerzona zawiera 31 minut dodatkowych scen i wątków. Zmiany w stosunku do literackiego protoplasty zostały zachowane, jednak teraz to wątki poboczne przykuwają naszą uwagę. Związek Mikaela i Eriki został lepiej nakreślony, przez co reakcja Lisbeth wydaje się bardziej usprawiedliwiona. Wątek szpiega w Millennium wyjaśniono w całości. Ponadto dodano króciutkie scenki stanowiące wstęp do innych, niektóre z obecnych wydłużono. Pojawia się też wiele krótkich ujęć, które potęgują ponury nastrój opowieści, malkontentom będą one wydłużać niekrótki seans.
Nadal mógłbym się czepiać, dlaczego niektóre z informacji trafiły w takiej, a nie innej postaci na ekran, ale jeśli przymknąć na to oko, rozszerzona wersja pierwszej części jest dużo bardziej spójna i sama w sobie jest zwyczajnie dobra. Ponadto scenki nawiązujące do kontynuacji mają teraz więcej sensu w kontekście miniserii. Moja ocena: 4.
The Girl Who Played with Fire
Ta część w wersji podstawowej nie podobała mi się. Była chaotyczna, pocięta i w ogóle sprawiała wrażenie nie wiadomo czego. Wersja rozszerzona to ponad 56 minut dodatkowych scen, olbrzymie zmiany (pewne detale z wersji kinowej powycinano, by zachować formułę serialu) w prezentowaniu informacji i kolejności niektórych z nich. Najważniejszym pytaniem, jakie trzeba zadać w przypadku tej odsłony: Nie można było tak od razu?
Igrająca z ogniem Extended Ed. jest o niebo lepsza od swojego pierwowzoru. Nie mogło się obyć bez wycinania i skracania wątków pobocznych, ale te główne zostały tak wypełnione, żeby widz miał się na czym skupić na czas trwania seansu. Z najważniejszych rzeczy: mamy dużo więcej pracy policji, więcej śledztwa Lisbeth, postacie drugoplanowe odgrywają większą rolę. Jedynym zgrzytem, który mi nie pasował, była rozmowa Armanskiego z Lisbeth, w której pyta, czy ona nie wie, że Palmgren miał udar. Nie wiem, czy ktoś się chlapnął, czy Armanski nie wie, że Lisbeth wie, bo w wersji rozszerzonej pierwszego filmu jest scena, w której Salander odwiedza swojego opiekuna w szpitalu.
Jako opowieść część druga jest dla mnie wciąż najsłabszym ogniwem trylogii, ale film w wersji rozszerzonej przynajmniej zyskał ręce i nogi. Moja ocena: 4-.
The Girl Who Kicked the Hornets’ Nest
Jako książka, ta część bardzo mi się podobała. Jako film – niespecjalnie. A najgorsze jest to, że pomimo dodania prawie 37 minut nowego materiału, wrażenie pozostaje niemal bez zmian.
Na pewno na plus należy policzyć lepiej przedstawione wydarzenia związane z podsłuchiwaniem Blomkvista, czy jak redakcja Millennium próbuje zrobić swoich prześladowców w konia. Postać Moniki dużo lepiej wkomponowano w opowieść, więc nie ma wrażenia doczepionej na siłę.
Niestety, nadal widoczne są problemy spowodowane brakiem niektórych wątków. Na przykład prześladowanie Eriki. W książce było związane z faktem, że pracowała w innej redakcji, zaś w filmie mamy tylko tyle, że ktoś ją prześladuje, a najgorsze jest to… że nie doczekamy się odpowiedzi. Takich braków jest nieco więcej, przez co wersja rozszerzona, podobnie, jak kinowa, dostaje ode mnie tylko 3+.
Gdyby Millennium – Extended Edition oceniać, jako miniserial, czyli całość, bez odniesień do poprzednich edycji, dałbym: 4-. To nadal dobry thriller/kryminał, choć specyficzny i ze swoimi wadami. Jeśli przeczytałeś książki i chciałbyś obejrzeć jakąś adaptację, to mogę polecić tylko tę wersję. Osoby, które nie przeczytały... w zasadzie mogą spróbować podejść, jak do każdego innego serialu, a jeśli z jakiegoś powodu nie trawią wersji szwedzkiej, pozostaje film Finchera.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz