Zgodnie ze zwiastunem: grupa iluzjonistów, o których rok wcześniej nikt nie słyszał, w trakcie swoich show napada na banki. To, co wydaje się iluzją, okazuje się być prawdą i przykuwa uwagę FBI i Interpolu. Od tej pory zaczyna się wyścig z czasem – czy agentom uda się wyjaśnić, co się naprawdę dzieje, zanim kolejnego majątku nie trafi szlag.
Co przykuwa uwagę od pierwszego obejrzenia zwiastuna, to imponująca obsada: Jesse Eisenberg, Mark Ruffalo, Woody Harrelson, Morgan Freeman, Michael Caine. Ciekawość podsyca efekciarstwo poszczególnych scen i wiecie co? To wystarczy.
Film jest lekki, łatwy i przyjemny w odbiorze. Fabuła prowadzona jest dynamicznie. Aktorzy świetnie się spisują, a sama opowieść podrzuca widzowi podpowiedzi odnośnie rozwoju wydarzeń, aby sam mógł prowadzić własne śledztwo. I nawet jeśli się na to nie zdecydujemy, cały seans przypomina właśnie taki pokaz magii, na którym możemy nie wierzyć w to, co widzimy, ale i tak będziemy się dobrze bawić. Poszedłem do kina trochę w ciemno, trochę skuszony obsadą i efektami w scenach iluzji, a trochę z powodu użycia utworu Woodkida (Run Boy Run, jakby ktoś był ciekawy) w zwiastunie. Otrzymałem 114 minut niezobowiązującej, niegłupiej i ładnie opakowanej rozrywki, w sam raz, aby się zrelaksować wieczorem i uśmiechnąć od czasu do czasu przy okazyjnie rzucanym dowcipie. Moja ocena: 5.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz