Istota zwana Brainiac brnie przez kosmos w poszukiwaniu Kryptonijczyka. Jej metalowe wnętrze pełne jest więźniów różnych ras. Nie tylko pojedynczych przedstawicieli, ale całych metropolii. Tymczasem Kal-El pomaga swojej kuzynce zaaklimatyzować się na Ziemi. Pomimo tego, iż oboje władają potężnymi mocami, Karę dręczy lęk przed potworem, który dokonał rzezi w jej rodzinnym mieście.
Film jest adaptacją wątków zebranych w tytule Superman: Brainiac. W Polsce można go przeczytać w jednym komiksie wydanym w ramach Wielkiej Kolekcji Komiksów DC, tom 31. Pomimo stosunkowo banalnej konstrukcji, klimat opowieści jest zawiesisty i wypełniony swoistą grozą. Sceny, w których Clark przemierza korytarze statku, powodują ciarki. Gdyby jeszcze w tle włączyć sobie ścieżkę dźwiękową z eksploracji statku Collectorów z Mass Effect 2, wrażenie byłoby pełne, a lęk Supergirl w pełni zrozumiały. I niby ma się tę pewność, że młody Kent zwycięży, ale jednak przy każdym starciu z Brianiaciem ciężko nie skrzywić się na widok bólu i trochę owej pewności stracić.
Tu dochodzimy do adaptacji. Niestety, wypada ona przeciętnie. Z grozy i obcości statku nie zostało nic. Brutalności przeniesiono niewiele, przez co lęki Supergirl wypadły średnio. Wycięto kilka informacji i wątków związanych z ziemskimi korzeniami Clarka, co zaowocowało innym zakończeniem. Z jednej strony czyni to film bardziej przystępnym, z drugiej brak poważnych konsekwencji i mało powagi sytuacji. Całkowicie zmieniono projekty postaci na nijakie. W komiksowych rysunkach dało się dostrzec chęć nawiązania wyglądu Kal-Ela do filmów z Christopherem Reevem. Wersja animowana kompletnie to olała, szkoda. Z kolei muzycznie, o dziwo, ta odsłona nie pada tak daleko od wspomnianych klasyków. Animacja jest przyzwoita, aktorzy też (choć pomimo kilku znanych nazwisk nie jest to wykonanie zapadające w pamięć), a całość zamknięto 75 minutach.
W związku z powyższym wybór jest między niezobowiązującą nawalanką z płynną animacją, a naprawdę klimaciarskim komiksem zawierającym pewien ciężar emocjonalny. W moich oczach komiks jest lepszy, zaś animacja nie zasługuje na więcej niż 3+. Jednak zwolennicy odwrotnych proporcji mogą śmiało dodać jeden do oceny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz