niedziela, 5 kwietnia 2020

Stephen King – Mroczna połowa

„Sensacja wśród wielbicieli krwawych kryminałów! George Stark, ich ulubiony twórca bestsellerów, nie istnieje, a pod tym pseudonimem ukrywał się dotychczas Thad Beaumont – autor ambitnych powieści psychologicznych! Stark nie zamierza jednak zniknąć. Jako mroczna połowa duszy Beaumonta prześladuje wszystkich, których uważa za winnych ujawnienia jego tajemnicy. Mnożą się niewyjaśnione i przerażające wypadki.”

Do tej książki przymierzałem się mniej więcej od połowy lat ’90, kiedy to a) jako dwunastolatek odkryłem Kinga, b) przeczytałem artykuł o komputerowej adaptacji tej powieści w Świecie gier komputerowych. Akurat w lutym czekało mnie kilka dni przymusowego „urlopu” w szpitalu. Wiedziałem, że coś z mojej półki wstydu trzeba będzie nadgonić i padło na The Dark Half.

Gdy czytam niektóre książki Kinga, odnoszę wrażenie, że tak naprawdę udało mu się kilka, a reszta to taśmowa produkcja, która jedzie na nazwisku. Tytułem, który serdecznie odradzam wszystkim i uważam za straszny badziew w wykonaniu Stephena, są Oczy smoka. Z kolei średniakiem, przy którym ziewało mi się co kilka stron, jest Buick 8. Mroczna połowa wpisuje się w tę drugą kategorię.

Na początku wydawało mi się, że będę miał do czynienia z czymś w rodzaju Jekylla i Hyde’a, ale nie, tytułowa mroczna połowa objawia się w zupełnie inny, całkiem banalny i nie powodujący u mnie emocji sposób. King nie pozostawia miejsca na domysły i nie bawi się w subtelności: bardzo szybko wiadomo kto i za co jest odpowiedzialny, po co to robi i jak może wyglądać ostateczna konfrontacja. W zasadzie tylko ta ostatnia stawia pod znakiem zapytania, kto wyjdzie z niej żywy. I mam tu na myśli dosłownie jedną postać poboczną. Cała reszta jest napisana tak bezpiecznie, że czytelnik nie musi obawiać się o losy pozostałych osób. Nie pomaga też to, że pewna część związana z wizjami notorycznie kojarzyła mi się z inną książką tego samego autora: Martwą strefą. Jedynym względnie szokującym elementem są zbrodnie popełniane przez mordercę (ewentualnie ślimacze tempo niektórych rozdziałów, ale to już osobna bajka).

Mroczna połowa to czytadło, które nie potrafiło utrzymać mnie w napięciu. Rozwój akcji był zbyt oczywisty, żeby udało się to osiągnąć, a do tego bez sensu spowalniany. Nadaje się jako przerywnik między innymi lekturami, ale nawet wśród czytadeł nie jest to priorytetowa pozycja. Moja ocena: 3.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz