„Nie chcesz żyć dłużej, ale jeszcze się wahasz? Pomożemy ci podjąć decyzję. Nie wiesz, jak to zrobić? Wybierzemy za ciebie. Przygotujemy plan. Co jednak, jeśli się rozmyślisz?
Jego życie było bajką, która jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki zamieniła się w niekończący koszmar. Rozwiązanie problemów znalazło go samo, proste i ostateczne, kiedy zza wycieraczki samochodu wybrał reklamę strony dla samobójców. Czy postanowi skorzystać z usług reklamodawcy? Kim są adminitratorzy https://itakjuzniezyjesz.com? Odpowiedź wcale nie jest oczywista.”
W trakcie lektury na myśl przychodzą dwa skojarzenia. Pierwszym są książki Dana Browna, bo kartki przerzuca się w tym samym tempie, drugim trylogia Millennium Stiega Larssona (kolejnych odsłon nie czytałem, więc odnoszę się tylko do tych autorstwa Larssona) przez wzgląd na hakerską warstwę, śledztwo w internecie oraz kilka innych aspektów, o których nie napiszę, bo zahaczają o spoilery. Nieustannemu pochłanianiu lektury sprzyja konstrukcja poszczególnych rozdziałów. Wyglądają tak, jakby każdy został napisany w całości, przecięty w pół, a druga połowa połączona z pierwszą następnego. U mnie rezultatem była reakcja: No cholera, nie mogę skończyć w TAKIM miejscu.
Niestety, działa to też na niekorzyść opowieści. Sporadycznie, ale jednak, zdarzyło się, że po takim zawieszeniu wydarzeń wpadałem w następny rozdział, a ten nagle spowalniał tempo z efektem tira wjeżdżającego w ścianę na pełnej prędkości. I tym samym z wartkiej akcji byłem rzucany np. w opis tłumu sunącego przez Walmart. W dalszej części historii, gdy główny bohater jest zdany na siebie, pojawiają się dwa wątki, które co prawda są uzasadnione i powiązane odpowiednio z resztą fabuły, ale gdzieś z tyłu głowy wierciła się myśl, że dałoby się je wywalić i przynajmniej zaoszczędzić jazdy po sumieniu czytelnika bez specjalnej straty dla pozostałych wydarzeń.
Kolejnym niuansem, do którego musiałem się przyczepić, jest napięcie. Bańka pękła właśnie gdzieś w okolicach wspomnianego samodzielnego pobytu Adriana tu i tam. Do tego momentu jeszcze je odczuwałem, ale potem miałem wrażenie, że nieważne, co się stanie, głównym postaciom nic nie grozi, że są już na prostej do zakończenia. Tego przekonania nie były w stanie zmienić ani kolejne zgony, ani postrzelenia.
Pozostaje jeszcze kwestia zakończenia. Dla mnie jest ciut za otwarte. Ponownie odniosę się do trylogii Millennium, a w zasadzie jej pierwszego tomu, który na spokojnie da się czytać jako samodzielną powieść. Dopiero jak już się zacznie drugi tom, „trzeba” skończyć go razem z trzecim. Tutaj miałem trochę z pierwszego Millennium, zakończenie z drugiego i teraz wypada czekać na trzecie.
No dobra, ponarzekałem sobie, ale muszę podkreślić, że większość ględzenia wynika z licznych skojarzeń. Itakjuzniezyjesz czytało mi się dobrze. Fajny pomysł, przyzwoite (przeważnie) tempo i jakaś zagadka, która potrafi zaangażować, a której przydałaby się jedna wskazówka więcej, żeby czytelnik nie musiał czekać, aż bohaterowie podsuną rozwiązanie. Moja ocena: 4.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz