sobota, 30 sierpnia 2014

The Walking Dead: Season 2

Uwaga, tekst będzie zawierał kilka małych spoilerów dotyczących wydarzeń z Season 1.

W Season 2 grałem 2 razy (choć przyznam się, że drugie podejście podniosło mi ciśnienie do tego stopnia, że go nie ukończyłem): pierwszy, gdy dostępne były 3 odcinki i do końca byłem na bieżąco; drugi, gdy mogłem zagrać we wszystkie jeden po drugim. Nijak nie poprawiło to wizerunku gry w moich oczach.

Na początek powiedzmy sobie jasno, z 400 Days taki pomost między sezonami, jak z koziej dupy trąba. Postacie z tego odcinka specjalnego pojawiają się W TLE. Dosłownie 2 z nich mają jakąś większą rolę do odegrania, z czego jedna tylko przez jeden odcinek. Ale to nie koniec absurdów. 2 postacie, do których Clementine, nasza główna bohaterka, miała dołączyć, znikają w przeciągu 15 minut pierwszego odcinka. Z czego jedna z nich w tak idiotyczny sposób, że można przyładować głową w klawiaturę z zażenowania. Kolejną niespodziankę tego typu ma dla nas drugi odcinek, w którym dowiadujemy się, że Kenny przeżył, niezależnie od jego losu w S1 (a trzeba dodać, że było tam co najmniej kilka opcji, po których gracz spodziewał się pewnej śmierci tej postaci…).

Moim głównym problemem z TWD jest źle dobrana konwencja. Pasuje ona do takich tytułów, jak The Wolf Among Us, bo tam sam rodzaj opowieści jest liniowy. TWD to z założenia historia o przetrwaniu, a w takim wypadku lepszy jest sandbox, gdyż daje więcej możliwości. W przypadku liniowego opowiedzenia historii o przetrwaniu zamiast skupiać się na emocjach, zacząłem wyliczać idiotyzmy każdej sceny/sytuacji. Zresztą nie ma co przesadzać z tymi emocjami. Jak tylko Clementine wyrywa się z okowów pierwszego sezonu, jest rzucana od grupki do grupki. Niby to jest jedna grupa, ale ciągła rotacja w składzie sprawia, że nie odbiera się jej w ten sposób. Postacie giną jedna po drugiej, do nikogo nie zdążymy się przywiązać.

W ogóle samo traktowanie naszej bohaterki jest paskudne. Wszyscy próbują nią manipulować, wywrzeć presję, naciskać, by opowiedziała się po którejś ze stron, a gdy faktycznie dziewczyna chce sama z siebie coś powiedzieć, otoczenie reaguje: nie wtrącaj się, dorośli rozmawiają. Ponadto, czego byśmy nie wybrali, ktoś będzie miał nam to za złe, do tego w naprawdę gówniarski sposób.
Jakby tego było mało, gra posiada jeszcze wiele innych, irytujących drobiazgów. Np. przy całej palecie ciemnych kolorów, wyblakłe, czerwone strzałki w sekwencjach QTE są słabo widoczne i dopiero ekran: „You’re dead” uświadamia nam, że coś przeoczyliśmy. Albo kiepsko reagująca mechanika przeciągania, nijak nieprzystosowana do czułości myszy. Niektóre piosenki z napisów końcowych, wciśnięte, jako tanie wyciskacze łez. Do tego żadnych z animacji typu: previously on TWD, next time on TWD, albo wspomnianych napisów, nie można przerwać… Jeszcze 2 pierwsze przeżyję, bo Telltale Games ma to we wszystkich swoich grach, ale napisów już nie mogę przeboleć, bo taki The Wolf Among Us przerywa je na zawołanie, a TWDS2 już nie… Na deser dostajemy problemy z odblokowywaniem osiągnięć, połączeniem z serwerami twórców gry (bez którego nie da się grać) oraz losowe wywalanie się podczas uruchamiania.

Aktorstwo jest mocno nierówne, zgrzytają przede wszystkim nowe postacie. Perełką na pewno jest obecność Michaela Madsena, którego bohater jest jedną z najbardziej antypatycznych osób w ogóle, ale nie da mu się odmówić wyrazistości.

Jedyne momenty, o których mogę się wypowiedzieć pozytywnie, to kilka scen z pierwszego odcinka sezonu oraz drugie tyle z ostatniego. W pierwszym mamy np. amatorskie zakładanie szwów, które przy obecnej oprawie graficznej nie wygląda poważnie, ale po dorzuceniu krzyków Clementine sprawia, że gracz odruchowo krzywi się z bólu. Z kolei ostatni odcinek posiada tę zaletę, że wybory w ostatniej scenie (tak, tylko scenie, nie całej grze…) prowadzą do RÓŻNYCH zakończeń. I o ile niektórzy z graczy dali się ponieść emocjom na tyle, że do tej pory trwają batalie o to, który koniec jest kanoniczny, o tyle można zakładać, że jeśli Season 3 w ogóle powstanie, to pewnie zrobi kompletny reset, albo wprowadzi nowego bohatera.

Jeśli ktoś lubił Season 1, to S2 na pewno przynajmniej spróbuje. W moim odczuciu drugi sezon TWD jest dużo słabszy, a typowo sandboxowe tło wydarzeń tylko uwypukla wszystkie braki w scenariuszu, postaciach i samej opowieści. Moja ocena: 2+.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz