Pierwszy film przywrócił slasherom ich miejsce w kinematografii. Sequele już takiego piętna nie odcisnęły. Po latach postanowiono powrócić do pomysłu, przerabiając go na serial. Fabuła z grubsza przypomina oryginał. Jest jakiś mroczny sekret z przeszłości, który stanowi pretekst do zabijania. Jest pokolenie, które za to beknie i są postacie odzwierciedlające stereotypy z pierwowzoru.
Ze względu na czasy, w jakich toczy się akcja, wiele rozwiązań z serialu będzie budziło skojarzenia z czwartym filmem. Na szczęście nie oznacza to porzucenia innych elementów charakterystycznych dla całej serii. Mamy więc tradycyjne wyśmiewanie niektórych konwencji kinematografii, pyskatych nastolatków o wydumanych problemach oraz mordercę. Aby wydłużyć seans do dziesięciu odcinków serial dodaje nieco nowości. Większość postaci ma coś do ukrycia, przez co niektóre z relacji przypominają to, co się dzieje w małych miasteczkach z powieści Stephena Kinga. Maska mordercy różni się od tej z filmów. Jest trochę mniej charakterystyczna, przez co łatwiej ją skopiować bez wychodzenia do sklepu. Stereotypy, które odegrały pewną rolę w pierwszym filmie tutaj mogą zaskoczyć, co wiąże się z kolejnym punktem: zabawą w szukanie mordercy. Nie jest trudno odgadnąć, kto za tym stoi, ale dzięki różnicom w stosunku do Scream może ktoś da się zaskoczyć.
Realizacja całości nie odbiega za bardzo od kinowych produkcji o tej tematyce. Przyznam się, że po MTV spodziewałem się większej liczby złagodzeń. Na szczęście myliłem się. Nie oznacza to jednak, że jest idealnie. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz muzyka działała mi tak bardzo na nerwy. Utworów instrumentalnych zwyczajnie nie kojarzę, a wszystkie piosenki mające podkreślić atmosferę danej sytuacji są okropnie kiczowate, słabe i żenujące.
Drugim problemem jest tożsamość mordercy. Mimo zabiegów mających zrobić widza w konia, co bardziej skupiony oglądający odgadnie ją bez problemów. Na domiar złego, zakończenie z tym związane pozostawia niedosyt i obawę, że w drugim sezonie może to zostać olane.
Serialowy Krzyk nie jest żadnym wybitnym osiągnięciem, ale jeśli czwórka przypadła wam do gustu, to pierwszy sezon nowej serii też ma szansę się spodobać. Moja ocena: 4-.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz