Seria komiksów pod podobnym tytułem stanowiła spin-off głównego The Amazing Spider-Man. Historie zgromadzone pod tym szyldem miały za zadanie uzupełniać główną serię, ewentualnie prezentować jakieś tam własne pojedyncze opowieści. Ostatecznie poszło to to własną drogą. Wersja animowana wbrew tytułowi nie nawiązuje do tej serii, a przynajmniej nie tylko. Źródeł inspiracji należy w tym wypadku szukać w zasadzie we wszystkich mediach związanych z Człowiekiem-pająkiem. Wyszło to serialowi tylko na dobre, a ludzie stojący za sterami opowieści zrobili wszystko, by widza przyciągnąć przed ekran.
Historia TSSMAS zaczyna się... nie, nie w momencie felernej wycieczki. Spidey siedzi sobie na dachu i koniecznie potrzebuje akcji, bo to ostatni dzień wakacji przed powrotem do szkoły. Tak jest – darowano nam tutaj pochodzenie. W openingu do serialu przewija się krótka scenka, a samo wydarzenie pojawia się parę razy we wspomnieniach, jednak twórcy wyszli z założenia, że podstawy postaci (ugryzienie przez pająka, śmierć wujka Bena, gadka o odpowiedzialności i przywdzianie kostiumu) są ogólnie znane i nie ma sensu ich powtarzać. W ten sposób od samego początku jesteśmy rzucani w wir akcji. Brawo!
Bardzo często opowieść o Parkerze jest przedstawiana tak, że wypadek z pająkiem trafia mu się na koniec szkoły średniej, potem studia, praca i praktycznie całe życie superbohatera przypada na okres dorosłości. Animowany Spectacular wykorzystał tutaj patent z komiksowego Ultimate: odmłodził wszystkie postacie i uwspółcześnił realia. Tym samym Peter, Gwen, Harry, Mary Jane, czy Flash wciąż są uczniami szkoły średniej, a np. Eddie Brock dopiero na studiach. Nie oznacza to jednak, że fabuła kierowana jest wyłącznie do młodszej widowni. W moim mniemaniu serialem do tego przeznaczonym był np. The Amazing Spider-Man: The Animated Series, który skupiał się praktycznie w całości na Peterze jako Człowieku-pająku, ignorując w dużej mierze jego życie prywatne. TSSMAS przywraca temu drugiemu należne miejsce. Peter ma w cholerę problemów z pogodzeniem życia szkolnego, prywatnego i domowego z odpowiedzialnością superbohatera. Pozostałe postacie nie są mu dłużne. Ich życia toczą się dalej i Parker musi liczyć się z konsekwencjami i wynikłymi z nich zachowaniami znajomych. W kwestii dojrzałości stawia to serię o oczko wyżej od TAS i czyni zeń serial dużo bardziej wciągający. Same postacie nie są już takie czarno-białe, a akcja potrafi przybrać mroczniejszy wydźwięk. Ogromną zaletą jest inteligentnie poprowadzona linia fabularna, zawierająca od groma szczegółów, które pominięte w trakcie oglądania mogą zaskoczyć widza później zwrotem akcji.
Od strony technicznej: animacja jest pierwszorzędna, ścieżka dźwiękowa świetna, aktorzy rewelacyjni w swych rolach. Opening całkiem sympatyczny, piosenka wpada w ucho. Walki zostały zrealizowane strasznie pomysłowo – wciągają do tego stopnia, że widz zastanawia się, co jeszcze zostanie zniszczone. Projekty postaci nawiązują do drugiego rzutu komiksowego protoplasty, wydawanego w latach 2003-2005 (kilka historii z tego okresu ukazało się w Polsce nakładem nieistniejącego już wydawnictwa Dobry Komiks, należącego do Axel Springer). Są one przyjemne dla oka (niektórym pewnie wydadzą się zbyt okrągłe lub anorektyczne), choć nie do końca zgodziłbym się z pewnymi decyzjami dotyczącymi samego wyglądu, np. Green Goblin, którego maska nijak nie pasuje do potworności wyczynianych w trakcie seansu, ale to drobiazg.
Najpoważniejszą wadą serialu jest jego długość. Nie będę wnikał w szczegóły bełkotu prawnego, ale w wyniku przerzucania praw autorskich tam i z powrotem serial skończył się na drugim sezonie (w sumie 26 odcinków z planowanych 65). Gdy cały ten bzdurny proces dobiegł końca, Disney (który wykupił Marvel Entertainment w grudniu 2009) zamiast wznawiać serię Spectacular, ruszył z własną: The Ultimate Spider-Man, grzebiąc tym samym wszelkie nadzieje na kontynuację przerwanych wątków, a szkoda. The Spectacular Spider-Man Animated Series to najlepszy serial animowany o Człowieku-pająku, jaki oglądałem. To pozycja obowiązkowa dla każdego fana. Idealnie nadaje się też dla ludzi, którzy rozpoczynają dopiero swoją przygodę z tą opowieścią, a i ludzi odrzuconych przez infantylizm poprzednich odsłon gorąco zachęcam do spróbowania. Moja ocena: 5.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz