piątek, 22 stycznia 2016

Oliver Bowden – Assassin’s Creed: Tajemna krucjata

„Altaïr podejmuje się doniosłej misji i wyrusza w podróż do Ziemi Świętej. By dowieść swojego poświęcenia, zmierzy się z dziewięcioma śmiertelnymi wrogami, pośród których znajdzie się sam przywódca templariuszy, Robert de Sablé. Podczas niezwykłej wyprawy Altaïr odkryje prawdziwe znaczenie Creda Asasynów.”

Gdy seria Assassin’s Creed rozkręcała się na dobre, głównym grom zaczęły towarzyszyć adaptacje książkowe. Assassin’s Creed 2 dostał Renesans, Brotherhood opowieść o tym samym tytule. W drodze był już Revelations, gdy nagle ukazała się niejako zaległa historia powiązana z pierwszą grą. W zasadzie nie jedną. Obecnie niewiele osób pamięta, iż Altaïr oprócz rozpoczęcia całej serii i gościnnego występu w Revelations miał jeszcze dwie gry ze swoim udziałem. AC: Altaïr’s Chronicles wydane m.in. na Nintendo DS, które było prequelem pierwszej gry. Niestety strasznie słabym i krótkim. Gdyby nie umieszczenie tej gry w kanonie (mimo wielu nieścisłości i strasznie głupich pomysłów), bardziej pasowałaby do Prince of Persia. Drugim tytułem był Assassin’s Creed: Bloodlines, wydany na PSP, stanowiący bezpośredni sequel pierwszej gry. Ta pozycja wyszła lepiej od prequela, ale do dobrej też jej sporo brakuje. Na szczęście tym razem fabuła i elementy pokroju postaci nie zgrzytały tak bardzo, jak w produkcji na DSa. Ile z tego obejmuje książka? Tajemna krucjata olewa sobie Kroniki, natomiast zawiera cały pierwowzór, Bloodlines i wątek Altaïra z Revelations. Całość jest opowiadana przez Niccolò Polo, zaś ostatni rozdział to wprowadzenie do książkowych Objawień.

Po niezłych czytadłach, jakimi były dwie pierwsze adaptacje, miałem nadzieję, iż Tajemna krucjata nie okaże się gorsza. No i zawiodłem się. Bez owijania w bawełnę: ta książka to jeden wielki bałagan. Na dzień dobry przeinacza relacje Altaïra z ojcem, choćby poprzez strasznie głupie wykorzystanie: Ibn-La'Ahad, które pierwotnie było tłumaczone dosłownie: niczyj syn. Następnie po łebkach leci przez fabułę Assassin’s Creed, opierając się w dużej mierze na dialogach przeniesionych żywcem z gry. Biorąc pod uwagę, że ta część adaptacji stanowi lekko ponad połowę książki, nie jest dobrze, ale brniemy dalej. Bierzemy wdech i wskakujemy w Bloodlines, które zostały streszczone lepiej i, co ciekawe, dość wiernie. Na koniec dostajemy fragmenty Revelations, których ogromny przedział czasowy zawarto na zbyt małej liczbie stron. Jakby tego było mało, w oczy rzuca się rażąca ilość literówek.

Komu polecić Tajemną krucjatę? Chyba tylko największym fanatykom serii, albo ludziom, którzy przeczytali absolutnie wszystko, co mieli pod ręką, z etykietą płynu do czyszczenia kibla włącznie. Nawet jeśli nie znacie Bloodlines/nie macie jak zagrać, na youtube jest dostępny filmik zmontowany ze wszystkich przerywników, trwa niecałą godzinę. Moja ocena: 2 (gdyby zabrakło przyzwoicie zaadaptowanej fabuły Bloodlines, dałbym 1).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz