Ciąg dalszy odbijania piłeczki między SHIELD, Hydrą, organizacjami rządowymi i Inhumans.
Jak dla mnie był to najbardziej męczący sezon. Autorzy wprowadzają, co się tylko da, by podtrzymać zainteresowanie, ale w rezultacie zarówno powtarzanie starych schematów, jak i próby wymyślenia nowych motywacji (cel powstania Hydry, który wydał mi się strasznie bzdurny) nużą, bo są albo wyeksploatowane do granic możliwości, albo ledwie ruszone i zostawione ot tak (chyba tylko liczba nawiązań do Kree jest w miarę sensowna). Ten ostatni sposób traktowania tyczy się przede wszystkim wątków dotyczących Inhumans. W trzecim sezonie, jeśli nie liczyć źródła pochodzenia ich mocy, najbardziej przypominają X-Men. Mamy prześladowania, polujące bojówki, określanie ich chorobą i prace nad lekarstwem, a także powrót pomysłu z rejestrem. Problem polega na tym, że mówi się o nich średnio co 6 odcinków, czyli tak ze 3 razy w ciągu całego sezonu.
Cierpią na tym nawet występy gościnne. Mark Dacascos, znany z kina kopanego, niewiele się tłucze, jak na swoje możliwości. Straszy przede wszystkim jedną miną. Titus Welliver potrafiący zagrać naprawdę dobrze typów spod ciemniej gwiazdy miał tutaj szansę, gdyż przypadła mu rola dowódcy grupy polującej na Inhumans, do tego posiadającego osobistą urazę do SHIELD, ale jest go tak mało, że zwyczajnie szkoda faceta. Z gości chyba tylko John Hannah został przyzwoicie potraktowany, zwłaszcza że jego postać będzie odgrywać istotną rolę później (o czym przy pierwszym podejściu nie wiedziałem).
Żeby nie było, że tylko się czepiam. Zadyszka fabularna i zawiedzenie oczekiwań solidnie odbiły się na tej części MCU w inny sposób. W trakcie tego sezonu wyemitowano drugi i ostatni sezon Agentki Carter. Planowany spin-off o dwójce eks-agentów SHIELD poszedł do piachu, a świetnie zrealizowana scena pożegnania jest ostatnią z ich udziałem. Zdarzają się takie perełki, jak właśnie ta scena, dosadny komentarz na temat konsekwencji wydarzeń z Captain America: Civil War, czy trauma, jaką przeżywa Daisy, ale jest tego zbyt mało, by mogło to udźwignąć ciężar całego sezonu. W najlepszym wypadku trzeci sezon jest przeciętny i zasługuje na 3-, w najgorszym stanowi zmęczenie materiałem mogące zaważyć na decyzji o dalszym oglądaniu show. W tym wariancie moja ocena: 2.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz