Barry Allen budzi się w rzeczywistości, w której nikt nie zna Flasha, Captain Cold to Citizen Cold i do tego bohater, Batman nie stroni od zabijania, nie ma Green Lanterna, nie ma Supermana, Cyborg pracuje dla rządu, a armie Atlantydy i Themiscyry wzięły się za łby – ich konflikt może zniszczyć całą planetę, dosłownie.
Podobnie, jak Crisis on Infinite Earths, czy późniejszy Infinite Crisis, komiksowy Flashpoint miał za zadanie zresetować linię czasu, tworząc tym samym okazję na nowy początek, który przyciągnie nowych czytelników nie mających ochoty na nadrabianie kilkudziesięciu lat zaległości. I tak powstał Choca… New 52. Z filmem sprawa ma się trochę inaczej, bo nie stanowi pomostu między jakimikolwiek liniami czasu, nie rebootuje niczego i można oglądać go jako zamkniętą całość.
W związku z powyższym nie obeszło się bez drobnych różnic. Ekspozycja zajmująca na kartach komiksu ze 4 strony tutaj trwa ze 20 minut, Batman dostaje większy wpiernicz w jednej scenie, Green Lantern w komiksie akurat był, a cała reszta to kosmetyka, która nie powinna wpłynąć na odbiór całości. W moim przypadku mógłbym czepić się jednak tej ekspozycji, bo za bardzo wpycha widzowi odpowiedź na zagadkę, kto za tym całym zamieszaniem stoi. Nie żeby w komiksie była to jakaś trudna do odgadnięcia rzecz, ale na pewno lepiej zamaskowana.
Ciekawostką jest to, że obie wersje tej opowieści są dość brutalne. Motyw wojny nie oszczędza nikogo, niezależnie od wieku, a śmierci różnych osób pomimo innego przedstawienia w zależności od medium powodują to samo uczucie niepokoju, za co należą się brawa. Co mnie zdziwiło, to że w filmie jest więcej krwi.
Widowisko zrealizowano za pomocą przyjemnej dla oka kreski, pierwszorzędnej animacji, przy akompaniamencie naprawdę dobrej muzyki oraz z taką obsadą, że każdemu fanowi kreskówkowych odsłon DC uśmiech nie będzie schodził z gęby.
Gdybym miał polecić komuś jedną wersję Flashpointu to… poleciłbym obie. Jednak jako że nie każdy ma czas na obie, zapoznajcie się z tą, której medium bardziej wam odpowiada. Zarówno komiks, jak i film dostarczają dobrej rozrywki z dynamiczną akcją, utrzymaną w tym samym, ponurym, ale nie beznadziejnym tonie. Moja ocena: 5-.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz