Przy pierwszej części bawiłem się naprawdę dobrze. Ot, głupawy film, na którym rechotałem praktycznie od początku do końca. Zasiadając do sequela spodziewałem się podobnego efektu. Niestety, rok 2021 najwyraźniej jest rokiem rozczarowujących sequeli, gdyż po Halloween Kills i Candymanie 2021 kolejnym zawodem jest właśnie W lesie dziś nie zaśnie nikt 2.
Pierwsza połowa filmu to pi razy oko powtórka z rozrywki. Tak samo durna, kiczowata i krwawa, co pierwowzór. Z tą różnicą, że autorzy zakładają znajomość tegoż u widza, dzięki czemu dwójka robi krótką ekspozycję tylko dla nowych postaci, a potem rusza z kopyta. Całości tradycyjnie towarzyszy żenujące poczucie humoru i bardzo tanie nabijanie się ze stereotypów kilku grup zawodowych. W związku z czym jeśli dowcip o świętowaniu urodzin Hitlera z poprzedniego filmu komuś nie podszedł, tutaj też nie ma czego szukać.
Potem dochodzimy do drugiej połowy. Zamysł jest taki, że tu obserwujemy akcję z oczu antagonisty. I nie mam na myśli trybu stalkera, jaki stosowano w Halloween. Dosłownie zmienia się to, kto jest teraz w centrum uwagi. O ile pomysł sam w sobie jest ciekawy, o tyle realizacja leży. Zaczyna się łopatologiczne wyjaśnianie, co komu wolno, które przypomina dorabianie głębszego tła do wypróżniania się. Do tego dochodzi parę obrzydliwości (nie żeby mnie brzydziły, widziałem gorsze rzeczy), które nie wiadomo jak potraktować. Jako widz rozumiem, że ten nowy zestaw „bohaterów” może mieć takie potrzeby, tylko czy ja muszę na to patrzeć? No i największy grzech – nuda. Twórcy tak bardzo koncentrują się na wyjaśnianiu wszystkiego, że w efekcie mało co się dzieje.
Czy poza pierwszą połową widowiska można doszukać się jakichś zalet? O dziwo, tak. Aktorsko jest świetnie, bo żeby wygadywać takie dyrdymały, trzeba mieć nie lada dystans do swojej pracy. Zwłaszcza osoby będące po drugiej stronie barykady. Odniosłem wrażenie, że po zrobieniu charakteryzacji ich zaangażowanie skoczyło o 100% w porównaniu do postaci ludzkich. Końcówka jest dość zabawna i konia z rzędem temu, komu ostatnia scena nie skojarzy się z Resident Evil z 2002. Przy czym jest to skojarzenie typu: jaki kraj, taki RE.
Jeśli komuś W lesie dziś nie zaśnie nikt przypadł do gustu, jak najbardziej powinien spróbować dwójki, choć ostrożnie. Natomiast przeciwników ta odsłona nie przekona ani do zmiany zdania, ani do polubienia slasherów jako takich. Moja ocena: 3+.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz