Komu nie mówiłem o zarysie fabularnym OBU wątków tego filmu, reakcja była zawsze taka sama: Ty na pewno oglądałeś Jurassic Park?
Dominion da się podzielić na dwie warstwy. W jednej ekipa z Jurassic World ugania się za porwaną dziewczyną z Fallen Kingdom oraz córką Blue, w drugiej ekipa z oryginalnego Jurassic Park (dwójka archeologów i matematyk) rozgryza spisek ze stworzoną genetycznie szarańczą służącą jako środek do uzyskania monopolu na jedyną kukurydzę, której robale nie żrą. W finale obie ekipy spotykają się w tym samym ośrodku. A, no i dinozaury biegają po świecie.
Ekspozycja to autentycznie najlepsza część tego filmu. Kilka zdań i scen o tym, jak dinozaury rozniosły się po świecie, a ludzie musieli nauczyć się żyć w nowej rzeczywistości. Z jednej strony utrudnione życie codzienne, z drugiej wykorzystywanie dinozaurów do niego (trochę zalatuje Flintstone’ami, ale autentycznie ciężko pomyśleć coś innego). Do tego cała nowa branża kłusownicza i nielegalny handel tak jajami, jak i samymi dinozaurami. Niestety, tego elementu jest dosłownie kilka minut, podczas gdy całej reszty ponad dwie i pół godziny, w trakcie których zasypia się tyle razy, że ma się wrażenie upływu kilku dni. Zamiast opowieści o walce z naturą, o przeżycie, mamy spiski podłej jakości i wątki, które widza ni cholery nie obchodzą. Stawka niby jest globalna, ale nie ma w niej żadnego napięcia, o nikogo się nie martwimy. Nawet najbardziej wymyślne sceny akcji nie są w stanie wzbudzić emocji, zaś efekty specjalne.. tylko tyle, że są. Za 30 lat nikt nie będzie o nich pamiętać, podczas gdy oryginał będzie nadal budził podziw i stanowił temat do dyskusji tak między fanami, jak i w szkołach filmowych. Nie chce mi się też wymieniać bzdur w samej fabule, bo musiałbym poświęcić na to kilka wpisów, ale zaczyna się od tego, że Ellie Sattler i Alan Grant witają się pełnymi imionami (weterani ich znają, a nowym i tak to nic nie powie, więc po grzyba?), a kończy na tym, że ARCHEOLOGOWIE i MATEMATYK prowadzą śledztwo w sprawie szarańczy chyba tylko dlatego, że rzekomo stoi za tym firma, która była konkurencją Hammonda.
Wszyscy, którzy psioczyli na dowolny sequel w tej serii, mają nowego pretendenta do miana najgorszego następcy. Jurassic World Dominion wygląda jak sklejony z co najmniej dwóch różnych pomysłów, z których żaden nie siadł. Nie mam pojęcia, kto to wszystko zatwierdził, ale ta osoba wykonała najgorszą możliwą robotę, a przy okazji pogrzebała możliwość dojenia marki na długi czas. Moja ocena: 1.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz