W Halloween pewna niańka i jej podopieczni znajdują nieoznakowaną kasetę video. Chłopak liczy na horror, siostra go popiera, niańka zostaje przegłosowana. Rozpoczynają seans, zaś my będziemy im towarzyszyć do tego stopnia, iż większość czasu spędzimy z samymi shortami bez komentarza fikcyjnej widowni. Dopiero z czasem zawartość kasety zacznie przenikać do warstwy z niańką i jej podopiecznymi.
Nie bardzo wiem, komu można polecić All Hallow’s Eve. Fabuła jest pretekstowa do tego stopnia, że w zasadzie nie ma zakończenia. Ba, same shorty przypominają nowele. Ich zadaniem jest nie tyle opowiedzieć historię, co wywołać reakcję u widza. Będzie to niepokój, niepewność, obrzydzenie, strach i tyle (albo aż tyle). Wszystko w bardzo niskobudżetowej oprawie i bardzo niezobowiązujące, bo na tym etapie nikt nie myślał o jakimkolwiek sequelu.
Nie dość, że sam film jest dość specyficzny, to jeszcze nie do końca sprawdza się w obrębie przyjętych przez siebie założeń. Środkowy short został nakręcony specjalnie na rzecz niniejszej antologii. Sęk w tym, że autor nie chciał, rozwadniać postaci Arta dodatkowym segmentem, więc wrzucił kompletnie innego antagonistę. Według wielu recenzji jest to najgorsza część filmu i niestety muszę się zgodzić. Potwór wygląda taniej niż wszystko inne, jest mało przekonujący (idea stojąca za nim pasuje do założeń) i tylko ostatnie sekundy wypadają przyzwoicie.
Może jestem staroświecki, ale brakuje mi tu normalnej struktury fabularnej. Nawet po zaakceptowaniu tego, że film ma „tylko” wzbudzić emocje, ciężko mi przeboleć brak jakiejś wyrazistej konkluzji (choć zabieg z napisami końcowymi jest dobry). All Hallow’s Eve można zafundować sobie w ramach jakiegoś jesiennego oglądania. Jednak dobrze mieć pod ręką alternatywny i bardziej tradycyjny tytuł. Moja ocena: 3-.