poniedziałek, 25 stycznia 2010

Guild Wars 2 i schematy

[Oryginalny wpis pochodzi z dnia 08 grudnia 2009.]

Ostatnio moim ulubionym trailerem jest ten z Guild Wars 2, prezentujący rasy, które mają być dostępne w grze. Lubię GW, naprawdę lubię. Przede wszystkim za świat, który miał dla mnie jakiś taki inny feeling niż pozostałe utrzymane w tej konwencji. Do tej pory grywam w GW i uważam, iż niektóre lokacje mają naprawdę obłędny design. Szkoda tylko, że nie ma tej otwartości świata, co w WoWie.

Wracając do kwestii tego innego fantasy. Guild Wars zawsze mi się jawił jako taka hybryda pomysłów z fantasy azjatyckiego i europejskiego. To uczucie towarzyszyło mi w Prophecies, Factions i Nightfallu. W Eye of the North w sumie też, ale pierwszym zgrzytem w tej machinie są dla mnie przedstawiciele Asury. Pozwolę sobie sparafrazować słowa mego brata: po kiego jakaś kurduplowata rasa ze swoimi robotami? No właśnie, po co? Dlaczego GW zdecydowało się iść w kierunku utartych schematów? Od początku były Krasnoludy, to teraz jeszcze są kurduple obeznane z techinką i będą elfopodobni Sylvari. Na tle tych schematów tylko rasy Nornów i Charrów się wyróżniają (choć jeśli taki Norn jako grywalna postać będzie się zamieniał w niedźwiedziołaka, to od razu miłośnicy WoWa dopatrzą się podobieństw do planowanych w Cataclysm Worgenów). Czy nie można być bardziej oryginalnym? Albo już same trailery do GW2, główny zły to smok i jego armia... nieumarłych? Hasło na koniec wspomnianego wcześniej filmiku: What is your story? Hmm, gdzie ja to słyszałem? A, już wiem, reklamy WoWa kończące się tekstem: What’s your game? I tak zagram w GW2, choćby tylko po to, by zobaczyć, jakie zmiany zaszły w świecie gry.

A skoro mowa o oryginalności. Jak dla mnie najciekawsze rasy miał Earthdawn, bo poza standardem człowiek-krasnolud-elf-ork-troll można było zagrać czymś tak egzotycznym jak T’skrang, Wietrzniak, czy Obsydianin. Biorąc pod uwagę, jak bardzo twórcy MMO upraszczają pewne rozwiązania oraz ogólna niechęć do różnicowania stron (oryginalny WoW: horda = szaman, przymierze = paladyn i to było fajne, ale Burning Crusade musiał to oczywiście zmienić...) to Earthdawn jako MMO mógłby się nie sprawdzić (Wietrzniaki jako jedyna rasa na dzień dobry mogą latać. Wyobrażacie sobie ten jęk, płacz i narzekanie, że inne rasy też chcą? O zgrozo.), zwłaszcza że MMO robi się pod kasę, a nie fanów lore’a i bezpieczniej jest kopiować utarte schematy, niż eksperymentować z nowymi. W przypadku GW jest to o tyle dziwne, że ta gra ma już fanów. Niekiedy odnoszę wrażenie, iż producenci gier nie zdają sobie sprawy z tego, że powielane patenty wcale nie muszą przyciągnąć nowych ludzi, a dodatkowo mogą zniechęcić tych grających (jak to było z Prince of Persia 2008). No cóż, pozostaje mieć nadzieję, że GW2 będzie czymś więcej niż tylko kolejnym bezpłciowym, prawie darmowym fantasy MMO.