niedziela, 14 stycznia 2018

Queen’s Quest 2: Stories of Forgotten Past

W grze wcielimy się w alchemiczkę (brzmi znajomo), która na zlecenie króla jakiejś tam baśniowej krainy ma podjąć się rozwikłania zagadki pewnego morderstwa. Rozgrywkę zaczynamy w momencie, gdy do naszych drzwi puka posłaniec.

Najdziwniejsze w tej odsłonie jest… podpinanie się pod tak słaby tytuł, jakim był pierwszy Queen’s Quest. Jest to tym bardziej kuriozalne, iż dwójki z jedynką nie łączy nic oprócz baśniowego klimatu (nawet nie miejsce akcji) i właśnie nazwy. Ba, alchemiczka nie jest też jakąś zaginioną królewską krwią, więc w tym kontekście pierwszy człon nazwy nie ma w ogóle sensu. Śmiechem, żartem, jeden z dwóch największych problemów z QQ2 mamy za sobą. Drugim jest długość rozgrywki – pomimo jej całego zróżnicowania, całość (włącznie z miniprzygodą) da się ukończyć na poziomie ekspert w lekko ponad 3 godziny, co przy pełnej cenie może się okazać dla niektórych niewystarczające.

W promocji jednak nie ma co się zastanawiać. Stories of Forgotten Past to jedna z najładniejszych i najbardziej zróżnicowanych hidden object games, w jakie zdarzyło mi się grać. Nawet sekwencje hidden object potrafią zaskoczyć tym, jak często zmienia się sposób określania przedmiotów, które musimy odnaleźć. Z kolei wymieszanie i zaangażowanie poszczególnych baśni i bajek w główny wątek przypomina starą przygodówkę Sierry: Mixed-Up Fairy Tales, a łamigłówki miło połechcą szare komórki.

Opowieści towarzyszy prześliczna oprawa graficzna i odpowiednio nastrojowa muzyka. Po protoplaście QQ2 odziedziczył co prawda koślawe animacje postaci, ale na szczęście nie aż tak karykaturalne.

Queen’s Quest 2 nadaje się tak na pozycję dla początkujących fanów hidden object games, jak i relaksator dla weteranów. Jeśli akurat trafi się promocja, warto skorzystać i nie oglądać się nawet przez moment na słabą część pierwszą. Moja ocena: 5-.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz