Małe, niemieckie miasteczko – Winden. Morderstwa i motyw podróży w czasie. Tyle mogę napisać, by nie zahaczyć o poważniejsze spoilery.
Dark jest z jakiegoś powodu porównywany do Stranger Things, gdzie tak naprawdę bliżej mu do Twin Peaks. Jednak w przeciwieństwie do obu wymienionych tytułów ma dużo cięższą atmosferę, miejscami przytłaczającą bohaterów poczuciem bezradności, a widza beznadziei. Ponura stylistyka to zresztą wizytówka wielu produkcji pochodzących z Europy, ale jeśli ktoś ogląda tylko amerykańskie, tutaj może się zdziwić.
Nastrój (do przesady) potęguje rewelacyjna muzyka. Brawa należą się zarówno za dobór piosenek, jak i utwory instrumentalne. A dlaczego napisałem, że do przesady? Bo pomimo niewątpliwej jakości z rozmieszczeniem ponurych melodii przegięto. Często towarzyszą zwykłym, nic nie wnoszącym scenom. Efekt końcowy potrafi być tak kuriozalny, że wręcz oczekiwałem, aż któraś postać pójdzie do kibla przy takim akompaniamencie i gówno z tego będzie.
Aktorsko jest świetnie, z tymże od samego początku jesteśmy zasypywani taką liczbą postaci, że w pierwszych odcinkach łatwo się zgubić. Na szczęście przy odrobinie koncentracji raz dwa można posegregować ludzi pod kątem ważności. Rola kilku z nich sprowadza się do (póki co) odczuwania konsekwencji działań pozostałych bohaterów. Dla ułatwienia w niektórych odcinkach autorzy powtarzają / pokazują, kto był kim, kiedy i jaką ma rolę.
Jedyną poważną wadą, jaka dawała mi się we znaki tym bardziej, im bliżej końca sezonu byłem, to tempo opowieści. Cała historia jest skonstruowana jak zagadka, by widz mógł sobie kombinować we własnym zakresie, a potem porównywać z rozwojem wydarzeń. Problem w tym, że wielu rzeczy można domyślić się od ręki, a postaciom zajmuje to naprawdę długo, przez co akcja się wlecze. Najlepszy przykład jest już w pierwszym odcinku, w którym dostajemy kilka bardzo podstawowych szczegółów i pod sam koniec tego odcinka wskakują już na swoje miejsce w układance. Natomiast jednemu bohaterowi dojście do tych samych wniosków zajmuje 5 kolejnych odcinków… Konsekwencją takiego prowadzenia akcji jest brak zakończenia jako takiego, przez co po dotarciu do końca sezonu zostajemy z wrażeniem, że obejrzeliśmy tylko wstęp do większej całości, a na dalszy ciąg musimy poczekać do 2019 roku. Niby Higurashi no Naku Koro ni zrobiło podobnie: pierwszy sezon to pytania, drugi – odpowiedzi. Zasadniczą różnicą było to, że pytania zrobiono tak zakręcone, że widz nie posiadał pewnych odpowiedzi i nie czekał, aż postacie go „dogonią”. Tym samym oczekiwanie na dalszy ciąg nie dawało w kość, bo gdy rozpoczęto serię Kai, leciało się na równi z protagonistami.
Jeśli lubicie serie o małych miasteczkach skrywających tajemnice (nie tylko nadnaturalne), z wyrazistą atmosferą, bardzo dobrą muzyką oraz relacjami postaci, między którymi wręcz gotuje się z powodu naleciałości powstałych w ciągu wielu lat znajomości, a także wymagające odrobiny zaangażowania umysłowego, Dark jest zdecydowanie pozycją godną uwagi. Niestety, pomimo tego, jak mnie wciągnął, ocenę zaniżam, bo końcówka nie dała satysfakcji współmiernej do zaangażowania w trakcie seansu. Moja ocena: 4.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz