Tak jak lubię slashery jako gatunek, tak nawet ja istnienie niektórych odsłon znanych serii poddaję w wątpliwość. To, że kolejna część powstanie po Halloween Kills, nie było tajemnicą. Niestety, potencjalna jakość już budziła pewne obawy, bo Kills nie spełniło oczekiwań.
Już od samego początku widowisko serwuje bzdury. Poprzednia część zakończyła się tak gwałtownie, że oczekiwałem kontynuacji tamtych wydarzeń. A tu niespodzianka: Michael zniknął, Laurie jako tako uporządkowała sobie życie z wnuczką, zaś od tamtej felernej nocy minęły 4 lata… Ends miało chyba za zadanie wprowadzenie nowego antagonisty, bo generalnie na tym skupia się 2/3 fabuły. Michaela jest tu mało, a jego pierwsze pojawienie się ma miejsce w okolicach 40-50 minut filmu. Wbrew pozorom to są akurat pozytywne aspekty. Doliczę także brutalne zabójstwa i w jednej scenie dobrze zrealizowane poczucie, że ofiary mają serialnie przerąbane.
Niestety, reszta jest do chrzanu. Nie dość, że pozytywy to ledwie drobinki rozsiane po prawie dwugodzinnym seansie, to pozostałe elementy skutecznie zniechęcają do czekania na nie. Wiele scen i rozwiązań fabularnych znalazło się tu tylko dlatego, żeby skierować bieg akcji na jakiś tor. Np. nie ma absolutnie żadnego sensownego wytłumaczenia, jak Laurie odgadła, że nowy morderca to ten, a nie inny koleś. Jedyne, co postać mówi, to bzdury o złu, które zobaczyła w jego oczach (tak, nie ona pierwsza rzuca taki tekst, ale wtedy nie stanowił on wymówki, tylko opis tego, jak się Loomis poczuł). Podobnie sprawa ma się z samym następcą, który jest hodowany na nowego Myersa, ale w finale nagle dostaje taki łomot, że postanawia zwrócić Allyson przeciwko Laurie i... Laurie daje się wrobić jak amatorka…
Brakiem konsekwencji wykazano się również w stosunku do Michaela. W poprzedniku był to chodzący czołg, który przetrwał taki lincz, że zombie wersja Jasona Voorheesa mogłaby się zarumienić. Tutaj nagle wszystkie jego obrażenia go doganiają i facet w rezultacie trzyma się długo tylko podczas ostatnich ciosów. Część obyczajowa oraz dotycząca nowego złola jest nudna i sztampowa, a fakt, iż prowadzi donikąd, budzi tylko poczucie zmarnowanego czasu. Moja ocena to bardzo, ale to bardzo wyrozumiałe: 2-.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz