niedziela, 14 lipca 2024

Boy Kills World

Na początek muszę ostrzec, iż sama lista tytułów, jakie padną po drodze, może praktycznie zespoilować cały film, więc jeśli kogoś interesuje sama ocena, zapraszam do ostatniego akapitu.

Fabuła nie jest jakoś przesadnie skomplikowana (choć na pewno bardziej, niż gatunek zasługuje). Mamy jakieś tam totalitarne miasto-państwo, którego szefowa raz do roku robi publiczną egzekucję któregoś ze swoich wrogów. Rodzina głównego bohatera zostaje zamordowana właśnie w takich okolicznościach, ale on sam trafia pod opiekę trochę szurniętego staruszka, który poprzez szkolenie chce zrobić z niego żywą broń i narzędzie zemsty. Jednak jak to z młodzikami bywa, ten wyrywa się szybciej do zadania, niż starzec planował.

Bill Skarsgård pojawi się niedługo w remake’u Kruka. Jako że cała ta seria ma sporo scen akcji (pomijając już ich jakość), byłem ciekaw, jak aktor poradzi sobie z walką. Boy Kills World okazał się idealnym pretekstem.

Fabularnie film jest słaby. I nie chodzi o to, że spodziewałem się czegoś ambitnego. Nie. Sęk w tym, że nawet w obrębie głupiutkiej i prościutkiej historii o zemście idiotyzmy zaczynają walić po oczach od pierwszych sekund. Gdy tylko zaczniecie zastanawiać się, jak główny bohater przeżył masakrę, szybko zorientujecie się, że autorzy robią was w konia. Ba, pierwsza walcząca niewiasta zespoiluje wam jeden, jak nie dwa zwroty akcji. Rozgryzienie trzeciego będzie już tylko formalnością. W międzyczasie czeka was istna kolejka górska skojarzeń. Główna antagonistka i skala wydarzeń – Dredd na sterydach. Propaganda w kolorowym wydaniu – Hunger Games. Sceny walk – John Wick i The Raid 2. Montaż treningu – dowolny stary film z Jackie Chanem lub Kickboxer z Jean-Claude Van Dammem. Na upartego każda pojedyncza scena coś przypomni (na mojej liście znalazły się też Unleashed z Jetem Li i Violent Night z Davidem Harbourem).

Szkoda tylko, że ta różnorodność inspiracji nie idzie w parze z angażowaniem widza w rozwój wydarzeń. Pierwszy John Wick zrobił to najlepiej: walki odpowiedniej długości przetykane śledztwem i dialogami również nie nadużywającymi gościnności. BKW ma ciut za długie sceny akcji przeplecione wszystkim innym. Najgorsze jest to, że niezależnie, czy to element ekspozycji, komedia, flashback, czy cokolwiek innego – niemal każda scena po pierwszej walce sprawia, iż tempo gwałtownie wyhamowuje, zaś w połowie filmu zaczyna się to tak dłużyć, iż powoli odechciewa się oglądać. Napisy końcowe przywitałem mimowolnym: Wreszcie.

Rozwałka jest przyjemna dla oka, krwawa i w wielu miejscach naprawdę kreatywna. To zdecydowanie największa zaleta widowiska. Jednak nawet tutaj im dalej w seans, tym bardziej ma się wrażenie, iż każda kolejna jatka jest wydłużana bez sensu. Trochę jak w The Raid 2, któremu nie odmówię efekciarstwa, ale który skutecznie wzbudzał myśli typu: Ile jeszcze? Mimo to jest to pierwsza z warstw, w której Bill Skarsgård błyszczy.

Drugą jest gra aktorska w pozostałych scenach. Ponownie podkreślę – nie spodziewam się Hamleta w mordobiciu, a jednak wyszedł kawał przyzwoitej roboty. Tytułowy chłopak jest głuchoniemy. Bill dzięki swojej mimice i mowie ciała nie pozostawia wątpliwości, co do stanu lub intencji bohatera (pomijając wewnętrzny monolog, za który odpowiedzialny jest inny aktor). Obserwowanie go sprawia sporo frajdy. Żeby nie było – reszta obsady też daje radę, zważywszy na to, jakich zblazowanych degeneratów grają. Po prostu postać Billa najbardziej przykuwa uwagę.

Wizualnie Boy Kills World potrafi zachwycić. Tak – przedstawiony świat jest brudny, paskudny i na pewno nikt o zdrowych zmysłach nie chciałby w nim żyć, ale nie można mu odmówić szczegółowości. Wysiłek włożony w stworzenie realiów i miejsc jest widoczny gołym okiem. Niestety, ciągłe wytrącanie tempa, dłużące się sceny walk oraz filmu jako całości sprawiają, iż potrzeba nie lada cierpliwości, by wysiedzieć do końca. Fani Billa Skarsgårda zdecydowanie powinni dać widowisku szansę, podobnie miłośnicy kina akcji typu The Raid 2 lub John Wick. Niemniej jednak wszyscy bez wyjątku muszą liczyć się z tym, że na Boy Kills World mogą mieć problem z wysiedzeniem nawet do połowy, a tym bardziej po niej. Moja ocena: 3-.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz