niedziela, 12 stycznia 2025

Knuckles – Season 1

Serial zaczyna się zaraz po wydarzeniach z drugiego Sonica. Dlaczego Knuckles? Tails jest z natury tak grzeczny, że opowieść o jego przystosowaniu się do życia na Ziemi byłaby nudna. Z kolei Knuckles to wiecznie niespokojny wojownik kierujący się własnymi zasadami, w których nie ma miejsca na siedzenie na tyłku i oglądanie telewizji. Na jego szczęście powód, by nie trzymać się zasad pani Wachowskiej, trafia się od razu. Durny powód, ale powód. Dodatkowo za samym Echidną gania ekipa, która chce wykorzystać jego moc w sposób, jaki Robotnik planował w przypadku Sonica. Towarzyszy mu Wade Whipple – pierdołowaty zastępca Toma.

O ile pomysł zgłębienia losów Knucklesa wydaje się w porządku, o tyle realizacja pozostawia w cholerę do życzenia. Największą wadą obu filmów były wątki ludzkie. Chyba każdy trzymał kciuki, by było ich jak najmniej. Cóż, nie w tym serialu. Po drugim odcinku (z sześciu) naszego wkurzonego Echidny jest tak mało, że tytuł zahacza wręcz o tzw. false advertising.

Jakby tego było mało, cały serial kojarzy się z memem: Mamo, chcę X! Przecież mamy X w domu. Zamiast Jima Carreya w roli komediowo-pokracznej jest Cary Elwes (jeden z jego słabszych występów). Zamiast Robotnika jest Rory McCann (Ogar z Gry o tron). Nawet końcowy mech wygląda jak pochodzący ze złomowiska kuzyn robotów z Avatara i Matrix Revolutions. Scena „nauki” we śnie Wade’a to popłuczyny po Tenacious D: Pick of Destiny, a finał starcia Knucklesa i Buyera to niemal kalka pierwszego Sonica. I mógłbym tak długo, ale po co?

Wartości, które próbuje przekazać serial: przyjaźń, lojalność, poszukiwanie domu, pokonywanie słabości – wszystko niby jest i brzmi pięknie, lecz ginie w natłoku żenującego humoru, słabych dialogów i bez sensu rozwleczonej akcji. Można obejrzeć dla powracającego Idrisa Elby, ale na waszym miejscu przygotowałbym sobie jakieś sudoku lub coś do czytania na odcinki, które nawet tej prostej rzeczy nie zapewniają. Moja ocena: 3-.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz