Przy piątym tomie miałem nadzieję, że dzięki szóstemu seria odzyska moje zaufanie. I przez 3/4 lektury ta nadzieja była nagradzana. A potem i tak szlag wszystko trafił.
Dziewczyny wpadają w jedno miejsce, ale każda w innym czasie. Cel pozostaje bez zmian – wrócić do swojej rzeczywistości. Ten etap opowieści rozkręca się powoli, ale zauważalnie przyśpiesza, a w momencie gdy każda strona zawiera po 4 paski, z których każdy jest poświęcony innej bohaterce, ma się wrażenie, że teraz akcja zapierdziela, jak poparzona. I to tyle jeśli chodzi o świetny zabieg wizualno-fabularny. Potem następuje jego mdłe i krótkie rozwiązanie, a po nim epilog, po którym odniosłem wrażenie zmarnowanego czasu.
Tutaj pozwolę sobie na mały spoiler dotyczący zarówno Paper Girls, jak i gry Life is Strange. Jak ktoś chce uniknąć któregokolwiek z nich, zapraszam do następnego akapitu. Pomimo znakomitego tempa PG6 od końcówki #5 seria cierpi na jedną poważną wadę. Główne bohaterki są pozbawione wyboru. Do tej pory to przede wszystkim one kombinowały, jak przetrwać. Finał piątego numeru i cały szósty to liniowa jazda. Decyzja o naprawieniu bałaganu nie należy do nich, a na sam koniec one same nic nie pamiętają. Przez co cały rozwój osobowości każdej z nich idzie precz. Fakt, końcowe kadry każą przypuszczać, że tym razem ich znajomość może potoczyć się ciut inaczej, ale w skali przeszłych wydarzeń nie ma to znaczenia. Tylko czytelnik (i może postacie poboczne) zostaje z wiedzą, co się stało. Dlaczego wspomniałem o Life is Strange? Bo ta sama sytuacja spotkała Max, gdy zdecydowała się poświęcić Chloe na rzecz Arcadii. Akcja cofa się do kluczowego momentu, Chloe umiera przekonana, że ojczym to fiut, Max się do niej nie przyznaje, a Rachel ma ją w poważaniu. Cały rozwój bohaterki idzie w diabły i tylko Max zostaje świadkiem obu ciągów wydarzeń.
Może innym zakończenie nie będzie robiło aż takiej różnicy, zwłaszcza, że wedle logiki stworzonego świata nie jest najgorszym, jakie mogło się trafić, ale dla mnie niweluje ono sens wysiłków bohaterek oraz powrotu do serii. Tym samym zamykam znajomość z Paper Girls na szkolnej 3.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz