Ostatnia póki co gra związana z sukubami i łowczyniami potworów. Dołączona jako darmowe DLC do pakietu Tower + Sword. Zacznijmy od tego, że Hunter jest problematyczny w uruchamianiu. Standardowa metoda nie działa, gdyż DLC zostało wyłączone, bo jest rozpoznawane jako false positive przez programy antywirusowe. Aby je uruchomić, należy najpierw włączyć tryb beta dla pakietu Tower + Sword, następnie skopiować hasło z pliku tekstowego, który uruchamiał się zamiast gry i wpisać je w pasku bety. Tytuł zostanie pobrany, ale z poziomu Steama i tak go nie uruchomicie. Trzeba przejść do folderu z pakietem i stamtąd uruchomić Huntera.
Ok, skoro gimnastykę z odpalaniem mamy za sobą, przejdźmy do zawartości. Wcielamy się w łowczynię potworów, której siostra została porwana przez sukuba. Naszym zadaniem jest przebić się przez zamczysko kreatury, ubić wszystko po drodze i uwolnić dziewoję.
Ponownie mamy do czynienia z klonem Castlevanii, ale przez wzgląd na niewielki rozmiar produkcji odpada jakakolwiek eksploracja. Po prostu idziemy przed siebie, zbieramy monety jako manę do drugorzędnej broni i tłuczemy wszystko, co nam się pod bat nawinie, włącznie z bossem na końcu każdej sekcji. Ot, cała filozofia.
Succubus Hunter to typowy przerywnik. Nie chodzi nawet o to, że jego cała stylistyka jest wzorowana na produkcjach rodem z Gameboya, tylko że zajmie maksymalnie godzinę. Poziom trudności nie jest wyśrubowany i większość rzeczy da się zaliczyć za pierwszym podejściem, ale sterowanie potrafi zareagować z opóźnieniem. Zwłaszcza w przypadku wchodzenia i schodzenia po schodach, które na dodatek ma wolniejszą animację, co potrafi się odbić na osobach ze słabym wyczuciem czasu. Jest też taki moment bodaj w ostatniej sekwencji, gdy musimy biec na górę, a ekran podnosi się tak, jakby pomieszczenie pod nami zalewała woda. Toporne sterowanie, przeciwnicy atakujący na odległość oraz wymagający większej liczby ciosów mogą sprawić, że ten fragment będziecie powtarzać kilka razy (a i tak z przechodzeniem gry zmieścicie się w godzinie). Nie jest on długi, ale potrafi być upierdliwy.
Jeśli komuś mało atrakcji, po jednokrotnym przejściu może zrobić drugie, ale zamiast łowczyni potworów będzie mieć do dyspozycji czarodziejkę (tę porwaną siostrę, która zamienia się z łowczynią miejscami). Niby zmienia się jej atak, ale trzon rozgrywki pozostaje ten sam. Można faktycznie z jakąś tam przyjemnością potłuc pokraki i bossów (bo jak na tak małą pozycję, to wrogów jest całkiem sporo), ale nie będzie to pretekst, by do Succubus Hunter wrócić po ukończeniu lub żeby zakupić cały pakiet tylko dla niego. Moja ocena: 3.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz