Pewnej nocy członkowie tajnego bractwa łowców potworów zbierają się, żeby pożegnać swojego przywódcę. Następcą zostanie ten, kto pokona pozostałych oraz potwora ganiającego z artefaktem na plecach po labiryncie.
Werewolf by Night podobnie jak The Guardians of the Galaxy Holiday Special stanowi odcinek specjalny stworzony na potrzeby TV/streamingu. Nie czytałem żadnego z komiksów o marvelowych wilkołakach, ale postanowiłem obejrzeć film przez wzgląd na bliską memu sercu tematykę. Nie mam pojęcia, jakim cudem udało się zrealizować taki projekt, ale cieszę się, że powstał. Otrzymujemy typowo marvelową naparzankę w klimacie staro szkolnych horrorów. Od razu trzeba nastawić się na jedno: akcji jest więcej niż horroru, fabuła nie jest wymagająca, a seans trwa około 50 minut. Największą zaletą jest warstwa wizualna. Od charakteryzacji, przez rekwizyty, kostiumy i lokacje, po efekty typu mgła. Wszystko zalatuje starymi tytułami pokroju Frankensteina i Wolf Mana, co dla niektórych będzie ucztą, a dla innych tylko ciekawostką.
Akcja mimo prostej konstrukcji stara się zaskoczyć widza w paru miejscach, choć trzeba podkreślić, iż przynajmniej pierwsza taka próba jest oczywista do tego stopnia, że bardziej się chyba nie da. Autorzy podeszli osobliwie do dawkowania przemocy. Nawalanka ma miejsce przez większość seansu, jednak o ile pierwsze spotkania dałoby się wmontować bez problemu do Power Rangers, o tyle im bliżej końca, tym więcej sztucznej krwi leje się z ekranu. Wręcz do tego stopnia, że w finale zastanawiałem się, czy na pewno oglądam jeszcze współczesnego Marvela (W 1998, w czasach pierwszego Blade’a nie zdziwiłbym się). To ostatnie ma nie lada znaczenie, bo nie tylko stanowi część oficjalnego kanonu MCU, ale także dorzuca do niego postać Man-Thing (którego obecność może w przyszłości namieszać, jeśli ktoś go weźmie pod uwagę).
WbN to przyjemny akcyjniak podlany grozą i choć weteranów straszydeł nijak nie zaskoczy, ani nie przestraszy, pozostaje jedną z najbardziej oryginalnych produkcji w czwartej fazie MCU, dzięki czemu nie zostawia nas z poczuciem zmarnowanego czasu. Moja ocena: 4-.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz