niedziela, 16 czerwca 2019

Arrow – Season 7

Sezon zaczyna się takim bałaganem, że nawet gdyby oglądać go bez znajomości słabych poprzedników, odechciewa się na starcie. Oliver siedzi w więzieniu, Felicity wraz z Williamem ukrywają się przed Diazem, Dinah próbuje działać w policji, Diggle wrócił do ARGUSa, a Rene kręci się wokół nowego Green Arrow, który pojawił się w mieście. Na deser mamy przebłyski przyszłości z udziałem m.in. Roya Harpera, która wydarzy się za 20 lat.

Nie licząc samych scen akcji oraz zakończenia wiodącego ku Crisis on Infinite Earths (choć nie oszukujmy się, nie ma co się nastawiać, bo lepiej opowiedzianego Flashpointa też potrafili zarżnąć), ten sezon to porażka. Pierwsze siedem odcinków koncentrujących się wokół Ricardo i więzienia jest tak nudne, że chce się je oglądać na podglądzie. Z kolei ostatnia 1/3 sezonu powoli wspina się z powrotem na stany średnie z sezonu 3, aby potem zaserwować kilka odcinków niemal pozbawionych głównego bohatera… W ogóle Arrowa jest tak mało, a jego wątek więzienny tak słaby, że pora na zmianę tytułu serialu na Oliver’s friends in action. Przynajmniej byłaby pora, gdyby nie to, że zapowiedziany sezon 8, składający się z 10 odcinków, będzie ostatnim. Pozostaje więc tylko odbębnić i ruszyć dalej.

Obsada również zachowuje się tak (ze Stephenem Amellem na czele), jakby im się nie chciało. Chociaż z takim materiałem to niespecjalnie ich winię. Dodatkowo następuje wykruszanie. Serial opuścili Mr Terrific, syn Olivera z teraźniejszości oraz, po zakończeniu sezonu, Felicity (no o jakieś 3-4 sezony za późno…).

Ostatnim gwoździem do trumny jest mowa podsumowująca serial. Tak jest, nie sezon, tylko wszystko, co było do tej pory. Oliver stwierdza w niej, że nie udałoby mu się nic osiągnąć, gdyby nie wszyscy ludzie, którzy wtedy stali wokół niego. Czyli z czepialskiego punktu widzenia dwa najlepsze sezony Arrow, w których Queen działał przede wszystkim sam, można rozbić o kant dupy. To trochę tak, jakby powiedzieć, że Year One Batmana, na którym po dziś dzień wzorują się różni twórcy, jest nieistotny… Bez komentarza. Moja ocena: 2-.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz