wtorek, 3 maja 2011

The Rite

Filmy o egzorcyzmach, niezależnie od tego, czy oparte na faktach, stanowią dla mnie osobny podgatunek horroru (podobnie jak np. slashery) – bardzo specyficzny i póki co chyba wyeksploatowany. O ile jednak schematy w innych podgatunkach dalej mnie bawią, o tyle kolejne filmy o egzorcyzmach już nie bardzo (choć zawsze będę twierdził, że pierwszy Egzorcysta zajebisty jest i basta!).

Michael Kovak pomaga swemu ojcu w domu pogrzebowym. Do jego obowiązków należy m.in. przygotowywanie zwłok do pogrzebu. Jednak sam nie do końca wie, co chce w życiu robić i aby odwlec tę decyzję, wstępuje do seminarium. Po czterech latach, tuż przed przyjęciem święceń, zamierza opuścić kościelne mury. Jednak ksiądz kierujący jego edukacją postanawia wysłać go do Watykanu na nowoutworzone szkolenie dla egzorcystów. Michael od początku ujawnia swoje sceptyczne nastawienie do samego zjawiska. Prowadzący szkolenie ksiądz Xavier kieruje go na ‘praktyczne zajęcia’ w wykonaniu jego nieortodoksyjnego kolegi – ojca Lucasa. Od tego momentu film przedstawia podróż Michaela od sceptyka do praktyka.

Pierwsze, co się rzuca w oczy w tym filmie, to zdjęcia. Kapitalna robota. Masa bardzo klimaciarskich ujęć, ciekawa perspektywa, wiele szczegółów – zwyczajne miejsca (zrujnowane domy i wnętrza Rzymu) pokazane w interesujący sposób. Drugą potężną zaletą jest gra aktorska Hopkinsa. Aktor jest po prostu rewelacyjny. Ma nawet okazję sparodiować niejako inną swoją postać – Hannibala Lectera. W dialogach uwzględniono także oryginalnego Egzorcystę, co również policzę na plus. Niestety reszta elementów nie jest już tak mocna. Najsłabiej wypadają pozostałe postacie. Na tle Anthony’ego Hopkinsa są po prostu nijakie. Bieg wydarzeń jest przewidywalny do tego stopnia, że można powiedzieć, w którym momencie twórcy filmu chcą przestraszyć widza. Jest to seria strasznie niezdarnych zagrań, bo zamiast do końca wycisnąć grozę, jaka idzie z opętania, widz jest straszony nagłymi pojawieniami się kogoś w kadrze, nagłymi ruchami i wszystkim, co może kojarzyć się z potworem wyskakującym z szafy. Subtelne niczym rewolucja październikowa. Widownia podskakiwała ze strachu, ja się przez 2 godziny nudziłem i niewiele brakowało, żebym zasnął. Ode mnie 3.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz